Przyszła polityka rolna UE, która będzie wdrażana wraz z nowym budżetem od 2020 r., musi stwarzać unijnym producentom równe warunki - przekonywał w Brukseli wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki. Eksperci uważają, że na wyrównanie dopłat nie ma szans.
W środę w belgijskiej stolicy odbyła się konferencja organizowana przez Krajową Radę Izb Rolniczych pt. "Wspólna Europa silna Wspólną Polityką Rolną". Wiceszef resortu rolnictwa przedstawiał na niej priorytety naszego rządu dotyczące przyszłości tej polityki po 2020 r. Choć do końca dekady jest jeszcze sporo czasu, to przygotowania do opracowania nowych, wieloletnich ram finansowych i towarzyszących mu polityk już trwają.
Rząd pracuje nad dokumentem, który będzie wskazywał na priorytety Polski, dotyczące zmian we Wspólnej Polityce Rolnej (WPR). Zarudzki mówił, że naszym celem jest wypracowanie równych warunków konkurencji dla wszystkich rolników, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzą.
"Będziemy dążyć w naszych negocjacjach do wyrównania poziomu dopłat bezpośrednich pomiędzy państwami członkowskimi" - zadeklarował wiceszef resortu rolnictwa.
Choć w wyniku negocjacji obecnego wieloletniego budżetu UE ustalono stopniowe zwiększanie najniższych dopłat (wcześniej różnice między krajami były bardzo duże, bo dopłaty wynosiły od 540 euro na hektar w Grecji do 83 euro na hektar na Łotwie), to dalej rolnicy na zachodzie Europy otrzymują wyższe wsparcie z budżetu UE.
Na całkowitą zmianę tego stanu rzeczy się nie zanosi choćby z powodu różnicy kosztów życia i pracy pomiędzy krajami członkowskimi. "Należy dążyć do wyrównywania dopłat, bo jest ku temu uzasadnienie, ale szanse na to są stosunkowo ograniczone. One byłyby większe, gdyby rósł ogólny budżet. Wiadomo, że on nie będzie rósł, nie będzie rósł również udział wydatków na Wspólną Politykę Rolną, więc nie ma szans na wyrównanie" - powiedział PAP prof. dr hab. Walenty Poczta, dziekan Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Negatywnie na środkach dla rolników może odbić się też wyjście z UE Wielkiej Brytanii, która jest jednym z krajów najwięcej dopłacających do unijnej kasy. "(Brexit) wpłynie na zmniejszenie budżetu. Nie liczmy na to, że znajdą się chętni na jego zwiększenie" - zauważył szef komisji rolnictwa Parlamentu Europejskiego Czesław Siekierski (PSL).
Jednak wyrównywanie dopłat to tylko jeden z postulatów Polski. Zarudzki mówił, że WPR ma stabilizować dochody, w szczególności małych i średnich gospodarstw. Nasz rząd jest też za utrzymaniem systemu jednolitej płatności obszarowej (SAPS), czyli uproszczonego systemu płatności bezpośrednich.
Wiceminister podkreślał, że zależy nam również na promowaniu działań środowiskowych i klimatycznych, ale jednocześnie na wprowadzaniu uproszczeń dla obiorców środków, którzy realizują te cele. Izby rolnicze wskazują, że tzw. zazielenienie płatności w obecnym budżecie do 2020 roku jest skutecznym, ale bardzo obciążającym dla rolników instrumentem realizacji celów środowiskowych i klimatycznych UE.
Polska chce też regulacji, które wzmacniałyby siłę przetargową rolników wobec sieci handlowych. "Trzeba wspierać lokalne rynki, alternatywne kanały dystrybucji produkcji, czyli wzmacniać rolnika w łańcuchu dostaw" - wyjaśniał wiceminister.
Rząd chce też wzmocnienia finansowania drugiego filaru WPR, czyli polityki rozwoju obszarów wiejskich. Polska będzie postulować, by kryteria podziału budżetu w tym obszarze sprzyjały wyrównywaniu poziomów życia w różnych częściach UE. Inną z sugestii naszego kraju jest zwiększenie innowacyjności i konkurencyjności w ramach drugiego filaru.
Prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz podkreślał, że rolnictwo w Polsce to bardzo ważny element gospodarki. "Widać, że zmieniło się ono w ostatnich latach, ale nadal potrzebuje ogromnych środków po to, byśmy mogli zrównywać poziom życia i konkurencyjność z rolnictwem europejskim" - zaznaczył.
Krzysztof Strzępka (PAP)