Parlament Europejski przegłosował w środę stanowisko w sprawie dyrektywy o odnawialnych źródłach energii, ustalając na poziomie 35 proc. cel OZE na 2030 rok. Europosłowie domagają się też ambitniejszych założeń ws. efektywności energetycznej.
Poparte przez PE zapisy dotyczące źródeł odnawialnych, jak i efektywności energetycznej stawiają poprzeczkę wyżej, niż chciałyby tego państwa członkowskie. Zawarte w grudniu ubiegłego roku porozumienie przedstawicieli rządów w Radzie UE przewiduje, że udział energii ze źródeł odnawialnych wyniesie 27 proc. do 2030 r.
Parlament Europejski proponuje też wyższy niż państwa unijne cel efektywności energetycznej. Stolice chciałyby, by wynosił on w 2030 r. 30 proc., natomiast europosłowie opowiedzieli się we wtorek za celem wynoszącym 35 proc.
Jeśli taka propozycja zostałaby przyjęta (odbędą się jeszcze w tej sprawie negocjacje państw członkowskich i PE), kraje unijne musiałyby bardziej ograniczyć zużycie energii.
Organizacje ekologiczne przyjęły wynik głosowań z ostrożnym zadowoleniem. "Decyzja aby zwiększyć nieadekwatne unijne cele energetyczne i długoterminowe cele klimatyczne, to krok we właściwym kierunku. Dzięki takiemu stanowisku Parlament Europejski wyraźnie rzuca wyzwanie rządom UE, które wybrały zdecydowanie mniej ambitne propozycje" - oświadczył dyrektor Climate Action Network (CAN) Wendel Trio.
Greenpeace zwrócił uwagę, że wspierany przez państwa członkowskie i KE cel dotyczący OZE na poziomie 27 proc. jest zbyt niski, by UE mogła wprowadzić w życie zobowiązania wynikające z porozumienia paryskiego.
Europosłowie opowiedzieli się też za rozwiązaniami, które ułatwiają konsumentom produkcję energii odnawialnej. PE chce, by mieli oni prawo do produkcji i używania własnej energii elektrycznej oraz byli wynagradzani za dostarczane do sieci nadwyżki po cenie co najmniej rynkowej. Projekt dyrektywy w kształcie popieranym przez PE znosi też konieczność posiadania zezwoleń na małe instalacje solarne, które miałyby być przyłączane do sieci.
Eurodeputowani poparli ponadto przepisy umożliwiające stronom trzecim posiadanie solarów na dachach budynków wielopiętrowych, tak aby najemcy mogli czerpać z tego korzyści.
"Większa liczba konsumentów produkujących energię za pomocą paneli słonecznych to korzyść dla wszystkich stron. Konsumenci zapłacą niższe rachunki za energię, a system energetyczny stanie się czystszy i mniej zależy od importowanych paliw kopalnianych" - oceniła dyrektor generalna organizacji broniącej praw konsumentów BEUC Monique Goyens.
PE chce też sprawić, by produkowana przez konsumentów energia elektryczna była wolna od wszelkich opłat karnych czy podatków (Hiszpania wprowadziła już u siebie tzw. podatek słoneczny).
W głosowaniach nie przeszła poprawka, zgodnie z którą na potrzeby energetyki odnawialnej nie można byłoby spalać drzew. Na początku stycznia ponad 600 naukowców zwróciło się do PE, by zapewnili ochronę lasów.
Spalanie biomasy, w której skład wchodzą też odpady z drewna, to tańszy niż budowanie elektrowni wiatrowych czy słonecznych sposób na zwiększanie udziału energetyki odnawialnej w miksie energetycznym. Zieloni chcieli, by w kryteriach dotyczących zrównoważonego rozwoju bioenergii znalazły się zapisy wykluczające możliwość wykorzystywania do tego celu drzew.
"Ta szokująca decyzja może doprowadzić do spalania kolejnych lasów w imię walki ze zmianami klimatycznymi" - ocenił Alex Mason z WWF, gdy poprawka została odrzucona.
PE chce ponadto, by udział energii odnawialnej w transporcie wynosił pod koniec przyszłej dekady 12 proc. Udział tzw. biopaliw pierwszej generacji (wytwarzanych z upraw żywnościowych i paszowych) powinien być ograniczony do poziomów z 2017 r. oraz maksymalnie do 7 proc. w transporcie drogowym i kolejowym. Posłowie domagają się również zakazu stosowania oleju palmowego jako paliwa od 2021 roku.
Udział zaawansowanych biopaliw, (które mają mniejszy wpływ na użytkowanie gruntów niż uprawy roślin spożywczych) odnawialnych paliw transportowych o pochodzeniu niebiologicznym, odpadów z paliw kopalnych i energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych będzie musiał wynosić co najmniej 1,5 proc. w 2021 r. i wzrosnąć do 10 proc. w 2030 r.
Przegłosowanie przez europarlament stanowiska w sprawie tych dyrektyw otwiera drogę do negocjacji w tzw. trylogach - między PE, Radą UE i Komisją Europejską. Dopiero porozumienie na tym poziomie przyniesie ostateczny kształt przepisów. Rozmowy mają się zacząć w lutym.
Krzysztof Strzępka (PAP)