W I kw. br. blisko 16% wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej wpłynęło do rejestru CEIDG od osób mających obywatelstwo inne niż polskie. W analogicznym okresie ubiegłego roku odsetek ten wyniósł 14,5%. Zdecydowanie najwięcej takich przypadków dotyczyło Ukraińców. Od stycznia do marca tego roku było ich 9 tysięcy, a rok wcześniej – blisko 8 tys. Na kolejnych pozycjach w tym zestawieniu znajdują się Białorusini oraz Niemcy. Według znawców tematu, wpływ na liczbę otwieranych tego typu działalności przez obcokrajowców będzie miała sytuacja na naszym rynku pracy. Z kolei co do tego, czy tego typu przedsiębiorców będzie u nas dalej przybywać, zdania ekspertów są nieco podzielone.
Jak wynika z danych przekazanych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, w I kw. br. do rejestru CEIDG wpłynęło ponad 75 tys. wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej (rok wcześniej – przeszło 80 tys.). Zdecydowaną większość z nich złożyli obywatele Polski, od stycznia do marca tego roku – niecałe 64 tys. (poprzednio – niespełna 67 tys.). Zatem w pierwszych trzech miesiącach br. blisko 12 tys. wnioskodawców stanowiły osoby, które mają obywatelstwo innego państwa (prawie 16% ogółu). Rok wcześniej było to również prawie 12 tysięcy (blisko 15%). W tej grupie znajdują się też przedsiębiorcy z podwójnym obywatelstwem, np. polskim i niemieckim czy polskim i ukraińskim.
– Widzimy więc, że ogólna liczba wszystkich wniosków do rejestru CEIDG jest mniejsza rok do roku, ale wzrósł udział tych złożonych przez obcokrajowców. Po pierwsze, to może mieć związek z chęcią wychodzenia z szarej strefy. Po drugie, mocne podwyższanie płacy minimalnej mogło doprowadzić do tego, że pracodawcy szukają zmniejszenia kosztów. Pracownikom czy kandydatom sugerują założenie jednoosobowej działalności gospodarczej. Tu przydałoby się dodatkowe pytanie o to, czy obcokrajowcy rzeczywiście chcą tak robić. Jednak tego się nie dowiemy – komentuje Marek Zuber, ekonomista z Akademii WSB.
Jak stwierdza Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, zmiany rok do roku są bardzo niewielkie. Ponadto, otwieranie JDG w Polsce przez obcokrajowców jest korzystne dla naszej gospodarki, ponieważ pozwala zaspokoić część usług, zarówno związanych z pracami typowo fizycznymi, jak i umysłowymi. Ekspert podkreśla, że z tych danych nie wiemy, czy przyjezdni skupiają się na samodzielnym wykonywaniu działalności, czy w przyszłości zamierzają kogoś zatrudnić. Ta druga opcja z pewnością jest mniej popularna, ale zdarzają się takie przypadki.
– W mojej ocenie, skala tego zjawiska nie jest zbyt duża, oczywiście biorąc pod uwagę to, ilu w ostatnim czasie przyjechało do naszego kraju choćby Ukraińców. Z kolei patrząc na to z perspektywy ewentualnych dochodów, ciężko tutaj coś powiedzieć bez dodatkowych danych. Nie wiemy bowiem, czym oni tutaj się zajmują, jakie płacą podatki itd. Natomiast na pewno nasza gospodarka jest na tym na plusie. Z moich obserwacji też wynika, że obcokrajowcy niezbyt chętnie chcą zakładać u nas działalność. Z reguły tak się dzieje, ponieważ obawiają się biurokracji i różnego typu kontroli. Do tego nie chcą płacić danin. Wolą, ile tylko się da, zostać w szarej strefie – mówi radca prawny Łukasz Goszczyński, ekspert z kancelarii prawa gospodarczego GKPG.
Spośród obcokrajowców, którzy złożyli ww. wniosek do CEIDG, najwięcej było Ukraińców – 9 tys. (rok wcześniej – blisko 8 tys.). Według Jeremiego Mordasewicza, dane te nie są zaskoczeniem. Od lat Ukraińcy stanowią bowiem większość imigrantów. W związku z tym zrozumiałe jest, że to oni zakładają najwięcej JDG z grona przyjezdnych. W opinii eksperta Konfederacji Lewiatan, ciekawe byłoby pozyskiwanie informacji o strukturze tych firm. To znaczy warto dowiedzieć się, czy są to np. podmioty, których założenie wymusił pracodawca.
– W I kwartale br. za naszą wschodnią granicą zmieniło się niewiele w porównaniu z początkiem 2023 roku. Mam na myśli to, że nie było sytuacji, która spowodowała masowe powroty do Ukrainy. Dostrzec za to można, że coraz więcej obywateli tego państwa szuka pracy w innych częściach Europy, szczególnie w Niemczech. Na pewno część Ukraińców próbuje rozkręcać u nas biznesy, niekiedy związane z ich ojczyzną. Natomiast na ten wzrost rok do roku mają wpływ wcześniej wymienione czynniki – przekonuje Marek Zuber.
Na kolejnych pozycjach tego zestawienia widzimy obywateli Białorusi – ponad 1 tys. (rok wcześniej – przeszło 2 tys.) i Niemiec – 130 (103). Dalej są osoby z podwójnym obywatelstwem – polskim i niemieckim – 116 (94). Za nimi znajdują się Rosjanie – 101 (146), Bułgarzy – 89 (96), Rumuni – 78 (107), jak również osoby z obywatelstwem polskim i ukraińskim – 65 (71). Następnie widzimy Włochów – 64 (62), a także osoby z obywatelstwem polskim i białoruskim – 62 (77).
– Zainteresowanie zakładaniem JDG przez obywateli Białorusi zależy m.in. od relacji między naszymi państwami. W ostatnich latach nie było jakiejś wielkiej sympatii, głównie ze względu na zróżnicowaną ocenę rządów Łukaszenki. Do tego dochodzą napięcia między Polakami i Białorusinami, na co nakłada się jeszcze niechęć Ukraińców do tych ostatnich. Nie można wykluczyć, że trudniej jest wyjechać z Białorusi, więc jest mniej chętnych do otwierania firm za granicą – analizuje Jeremi Mordasewicz.
Z kolei Marek Zuber zwraca uwagę na sytuację w Niemczech, opisywaną przez tamtejsze media. Nie brakuje w nich informacji o problemach gospodarki i poszukiwaniach oszczędności przez firmy. Jedną z opcji jest prowadzenie działalności w Polsce. Wprawdzie u nas też rosną koszty pracy czy ceny energii, ale i tak wciąż jest taniej niż po drugiej stronie Odry. Widać to choćby na przykładzie oferowanych wynagrodzeń. Jak podkreśla ekspert, takim przenoszeniem mogą być zainteresowane nie tylko firmy, które składają się z jednej osoby. Oszczędności potrzebne są też w przedsiębiorstwach zatrudniających wielu pracowników.
– W kwestii Rosjan, Bułgarów, Rumunów, Włochów czy też osób z podwójnym obywatelstwem powodem zakładania u nas JDG może być to, że w jakiś sposób oni tutaj częściowo funkcjonują, tj. mieszkają, mają rodziny itd. Osobiście znam przypadki, kiedy ww. osoby rejestrują u nas ww. rodzaj działalności gospodarczej, tylko po to, aby świadczyć zdalne usługi z Polski do swoich macierzystych krajów, bo tak jest im wygodniej lub dlatego, że tutaj mieszkają, ale wciąż chcą utrzymywać jakieś stosunki ze swoim krajem – dodaje mec. Łukasz Goszczyński.
Według Jeremiego Mordasewicza, wpływ na liczbę otwieranych JDG przez obcokrajowców będzie miała przede wszystkim sytuacja na naszym rynku pracy. Dziś relatywnie łatwo na nim znaleźć zajęcie, mamy bardzo niskie bezrobocie. Jednocześnie trend demograficzny nie zmieni się w ciągu kilkudziesięciu lat. Z rynku pracy będzie więc więcej osób ubywało, niż wchodziło na niego. Jak zaznacza ekspert, pracodawcy starają się zatrzymywać pracowników, oferując im m.in. umowy o pracę. Druga połowa roku powinna być też lepsza dla gospodarki. Zatem firmy powinny być bardziej skłonne do zatrudniania.
– Prawdopodobnie będziemy obserwować wzrost liczby JDG tworzonych przez obcokrajowców. Nie chciałbym wyróżniać żadnej z branż, ale taki scenariusz może być przede wszystkim widoczny w handlu i drobnych usługach. Jednak sądzę, że w najbliższych latach czeka nas raczej migracja osób, które będą przyjeżdżały do pracy etatowej, a po pewnym okresie wyjadą stąd. Ważne też jest to, co zrobi polski rząd w kontekście przedsiębiorczości, tzn. czy zostaną uchwalone przepisy ułatwiające prowadzenie biznesu. Tego nie wiemy, czekamy na konkrety od kilku miesięcy. A to też może mieć wpływ na liczbę firm zakładanych przez obcokrajowców – analizuje Zuber.
– Sądzę, że w kolejnych kwartałach tego roku ta liczba może być mniej więcej podobna do obecnej lub nawet nieco niższa. Wszystko zależy od tego, jak potoczy się sytuacja w Ukrainie. Jeżeli wojna dalej będzie się pogłębiać, to nowych przedsiębiorców może u nas z tego tytułu przybywać. Jednak patrząc na to z innej strony uważam, że nawet taki scenariusz jest średnio prawdopodobny. Te pierwsze zasiedlenia ludzkie były naprawdę spore i ciężko to będzie przebić. Ponadto, część będących już u nas osób zapewne chce wrócić do Ukrainy bądź wyjedzie dalej na zachód Europy. I stąd niezbyt wiele może się w tej kwestii zmienić – podsumowuje ekspert z kancelarii prawa gospodarczego GKPG.
oprac, e-red, ppr.pl