Małe sarny, znalezione w głębokiej trawie, nie potrzebują pomocy, nie należy ich zabierać do domu - przypomniał w rozmowie z PAP lekarz weterynarii Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. "One nie zostały porzucone; są pod opieką matki" - zaznaczył.
"W ostatnich dniach do naszego ośrodka trafiło cztery młode sarny i daniel. Mamy już sygnały o kolejnych sarnach, które potrzebują pomocy. Wszystkie trafiły do nas z powodu niewiedzy ludzi" - powiedział w środę lekarz weterynarii przemyskiego ośrodka.
Podkreślił, że nie należy zabierać małych saren znalezionych w głębokiej trawie, bo są tam zostawiane bezpośrednio po wykoceniu przez matkę. "Nie są jednak porzucone. Ich matka wraca do nich co trzy godziny, aby je karmić. Natomiast ludzie bezpodstawnie sądzą, że wymagają pomocy i zabierają je ze sobą" - wyjaśnił Fedaczyński.
Po przyniesieniu do domów zazwyczaj karmione są krowim mlekiem, którego nie tolerują. W konsekwencji stan ich zdrowia szybko pogarsza się i po kilku dniach, m.in. z oznakami odwodnienia trafiają do weterynarza.
W rozmowie z PAP Fedaczyński zaznaczył, że "zabraną przez naszą niewiedzę sarnę trzeba odnieść w to samo miejsce najpóźniej następnego dnia".
Żyjące w pobliżu ludzkich siedlisk sarny należą do najczęściej spotykanych przez ludzi zwierząt.
Według danych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie w lasach Podkarpacia doliczono się ponad 43 tys. saren.
Alfred Kyc (PAP)