Niemiecki gospodarz i jego polska żona wykopali na dziko kanał, który przeciął drogę, odciął ludziom dojazd na pola i osuszył sąsiadom łąki. - Kiedyś zbieraliśmy w roku trzy pokosy siana. Dziś siano musimy kupować - żali się Zofia Ślizowska.
Nieszczęście Ślizowskich z Lipek Wielkich i kilku sąsiadów zaczęło się cztery lata temu. Wtedy to mieszkający obok nich Barbara i Michael Weisse, właściciele ponad 100 ha łąk, zaczęli roboty melioracyjne. Wykopali długi i szeroki kanał...
To samowola
- Już dwa lata temu zauważyliśmy, że ziemia wyschła. Zaczęły się zapadać uprawy i łąki. Teraz pękają nam ściany domu i obory, bo siadły fundamenty - opowiada Z. Ślizowska. Mówi, że mąż kilka razy rozmawiał o tym z Weissem, ale ten mu zawsze odpowiadał, że jak mu się nie podoba, to niech sprzeda gospodarkę. Ślizowscy zaczęli pisać protesty. Przyłączył się sąsiad Tadeusz Żelazny. -W mojej studni kiedyś wody było zawsze na chłopa, a teraz zostało ledwie 30 cm - mówi. Dwa lata temu wójt Santoka Stanisław Chudzik nakazał Weissom ,,przywrócenie poprzedniego stanu stosunków wodnych na gruntach Ślizowskich i sąsiadów''. Przy okazji wyszło na jaw, że kanał przeciął gminną drogę i odciął ludziom dojazd na pola. Wójt stwierdził, że Weissowie wykonali melioracje bez pozwolenia, a kanał może doprowadzić do degradacji przyległych terenów. Dopiero wtedy Weissowie zaczęli starać się o pozwolenie, aby zalegalizować kanał. Starosta odrzucił ich wniosek. W lipcu tego roku wojewoda lubuski podtrzymał decyzję wójta. Czyli kanał jest nadal nielegalny.
Niech zasypią
- Powinni kanał zasypać. Ale nic się nie dzieje, a koło Jastrzębnika Weissowie kopią następne rowy - denerwuje się Z. Ślizowska. Sąsiadka Barbara Węsiora też uważa, że kanał powinien zostać zasypany. - Nie było Niemca, nie było kłopotów. Dwa lata obiecywał, że zrobi na kanale zastawki, ale on ludzi olewa - uważa. Innego zdania jest Leszek Klincewicz. - Weissowie zrobili dobrze i źle. Kanał jest potrzebny, tyle że musi mieć zastawki. Kiedyś rolnicy topili się w tych torfach, ale teraz na osuszeniu niektórzy zyskali. Ja też kiedyś pływałem, a dziś przybyło mi 2 ha dobrej ziemi i mogę sadzić cebulę - mówi L. Klincewicz.
Barbara Weisse (jej męża nie zastaliśmy) mówi reporterowi, że się nie zna na melioracjach i polega na opinii specjalistów. - Z decyzji wojewody sądziłam, że kanał ma być zasypany, ale specjaliści mówią, że ustawi się zastawki i będzie dobrze - twierdzi. Podkreśla, że na tych terenach zawsze było grząsko i rolnicy narzekali. - Tu nigdy nikt nie robił melioracji, rolnicy tylko paśli krowy. A my mamy ciężki sprzęt i nie mogliśmy wjechać na łąki. W gminie zachęcali nas nawet do kopania rowów - mówi.
- Mamy 19 krów. Wyschło nam zupełnie 16 ha łąk i w tym roku nie zebraliśmy ani przyczepy siana - żali się Ślizowska. T. Żelazny nie wyobraża sobie życia, gdy studnia mu wyschnie.
Nowy kanał w Lipkach Wielkich ma 5 km długości, cztery metry szerokości. Ciek ten odprowadza wszystkie wody podskórne do kanału Goszczanowskiego.