Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Zbadana sól techniczna jest bezpieczna

7 marca 2012
Sól techniczna badana w laboratoriach Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego i Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu nie jest groźna dla zdrowia - poinformował we wtorek w Poznaniu Wielkopolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Andrzej Trybusz.
Jak powiedział Trybusz, w laboratoriach przebadano pięć próbek soli jadalnej i peklosoli pobranych w obracającej tym produktem firmie ZPS Łojewski z Książa Wielkopolskiego i w jednej z hurtowni. Badaniem objęto 13 parametrów, m.in. zawartość azotynów, metali, azotanów i siarczanów.

We wtorek zostały opublikowane wstępne opinie dotyczące soli, sporządzone przez: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny w Warszawie, Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, Konsultanta Krajowego w dziedzinie Toksykologii Klinicznej.

Opinie zostały sporządzone na podstawie składu tzw. soli wypadowej, określonego w normie zakładowej producenta - zakładów Anwil S.A. we Włocławku. Norma ta została określona na podstawie badań składu soli wypadowej przez laboratorium zakładowe. Według niej chlorek sodu - potocznie zwany solą kuchenną - stanowi co najmniej 96 proc. masy takiej soli, ma ona zawierać również nie więcej niż 4 proc. wagowo 10-krotnie uwodnionego siarczanu (VI) sodu oraz nie więcej niż 30 mg na 1 kg żelazocyjanku potasu. Z kolei pH (wskaźnik kwasowości) roztworu takiej soli ma się zawierać w przedziale 5-9 (pH neutralne to 7 - PAP).

Siarczan (VI) sodu, zwyczajowo zwany solą glauberską, jest stosowany jako środek przeczyszczający w dawkach 10-20 g dla dorosłego i 5-10 g dla dziecka. W opinii przyjmuje się, że spożywając dziennie 200 g mięsa i jego produktów, spożywa się 4-6 g zawartej w nich soli. Przyjmując maksymalną zawartość siarczanu sodu (4 proc.) to dzienne spożycie ok. 0,25 g siarczanu sodu, podczas gdy Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności uznaje, że bezpieczna dzienna dawka jonów siarczanowych to ponad 400 mg. Tymczasem 0,25 g 10-krotnie uwodnionego siarczanu sodu zawiera 76 mg tych jonów - prawie 9 razy mniej.

Z opinii wynika też, że w zbadanych w 2011 r. partiach soli z Anwilu siarczanu sodu było poniżej 2 proc. wagowo - dawka ta jest jeszcze mniejsza.

Zgodnie z regulacjami PE dopuszczona zawartość żelazocyjanku potasu (używanego jako substancja przeciwzbrylająca) to 20 mg na kilogram, a sam związek jest klasyfikowany jako substancja bezpieczna. Z przedstawionych przez Anwil badań wynika, że w 2011 r. w partiach soli wypadowej stwierdzano od 11 do 27 mg/kg żelazocyjanku potasu, podczas gdy norma zakładowa to 30 mg/kg. Oznacza to, że razem z solą wypadową można spożyć kilka mg tego związku.

Opinie przypominają, że dawki śmiertelne żelazocyjanku w przypadku podania doustnego szczurom są rzędu kilku gramów na kilogram masy ciała.

W przypadku metali: magnezu, wapnia, żelaza, manganu, niklu, kobaltu czy glinu, dawki możliwe do przyjęcia z solą określono jako "bardzo niskie, nieistotne dla zdrowia". Zawartość kadmu i rtęci oznaczono na poziomach porównywalnych do zawartości w soli spożywczej - mieszczących się w normach.

Jak poinformował na konferencji prasowej Trybusz, wyniki przeprowadzonych badań mieszczą się w określonych dla soli jadalnej normach, z wyjątkiem niewielkiego przekroczenia w jednej próbce zawartości siarczanów.

"Przedstawione wyniki nie wskazują na możliwość wystąpienia szkodliwych skutków zdrowotnych po spożyciu produktów, do wytworzenia których używana była badana sól" - zapewnił.

Choć badania wykazały, że poziom zanieczyszczeń w tej soli nie był tak wysoki, by miał wpływ na zdrowie konsumentów, nie znaczy to, że taki produkt powinien być używany przy produkcji żywności - dodał. "Sól tak produkowana, przechowywana, konfekcjonowana nie spełnia żadnych norm sanitarnych i nigdy nie powinna się znaleźć w obrocie spożywczym" - podkreślił.

"Na razie nie mamy żadnych dowodów na to, że ta sól działa szkodliwie na zdrowie. Mamy za to ewidentne dowody na to, że jest to sól zafałszowana. W związku z tym produkty z tą solą nie mogą być wprowadzane do dalszego obrotu. Jeśli żywność, w której produkcji wykorzystano taką zafałszowaną sól, jest już w obrocie, ona będzie dalej sprzedawana. Natomiast nowa żywność podejrzewana o to, że taką sól zawiera, już sprzedawana nie będzie" - dodał.

Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Lesław Szabłoński poinformował w trakcie konferencji, że w laboratoriach Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego przebadano trzy próbki soli zabezpieczonej przez CBŚ i wyniki były zbliżone do wyników badań WSSE.

Prowadzone badania są efektem ustaleń CBŚ i poznańskiej prokuratury. Wynika z nich, że trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli (będącej odpadem przy produkcji chlorku wapnia i używanej do posypywania zimą dróg) jako sól spożywczą. Proceder ten mógł trwać kilka lat.

Firmy kupowały tzw. sól wypadową (odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg) i sprzedawały jako spożywczą. Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju.

Z ustaleń CBŚ wynika, że każda z trzech firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól wypadową - po mniej więcej 130 zł za tonę - i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych. W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka (z przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia), za co może grozić do pięciu lat więzienia.

Policja i służby weterynaryjne prowadziły kontrole firm na terenie całego kraju. Podczas kontroli zabezpieczono do badań próbki z prawie tysiąca ton soli niejadalnej. W sprawie przesłuchano też kilkudziesięciu świadków, głównie odbiorców soli, którzy nie mieli świadomości, że dostarczana im sól nie jest spożywcza.

Prokurator Generalny Andrzej Seremet poprosił bydgoską prokuraturę o informacje dotyczącącą śledztwa, które umorzyła w 2006 r., a które dotyczyło właśnie oszustw z solą wypadową. Sprawę opisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza". Z jej informacji wynika, że Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy wiedział o zanieczyszczonej soli już w 2002 r., a prokuraturę poinformował o tym w 2005 r. W aktach sprawy przewijało się m.in. nazwisko jednej z zatrzymanych obecnie osób.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę