Polska zgłosiła wniosek o szybsze zniesienie przez Komisję Europejską zakazu stosowania mączki mięsno-kostnej w paszach dla świń i drobiu. Bruksela dopuszcza taką możliwość za mniej więcej cztery lata. Rząd PO - PSL chce jednak przyspieszenia tego terminu, bo stosowanie mączki mięsno-kostnej nie stanowi już zagrożenia dla bezpieczeństwa produkcji mięsa wieprzowego i drobiowego. Zakaz miałby dalej dotyczyć bydła i owiec.
Zakaz dodawania do pasz mączki powstałej w wyniku przerobu, utylizacji kości i mięsa zwierząt został wprowadzony przez Unię Europejską w 1999 roku - dotyczył pasz dla bydła, a cztery lata później został rozszerzony na pasze dla innych zwierząt hodowlanych. Wyłączono z tego jedynie żywiące się mięsem zwierzęta futerkowe. Była to odpowiedź Komisji Europejskiej na epidemię choroby wściekłych krów (BSE), gdy epidemiolodzy wykryli, iż BSE zaczęła się rozprzestrzeniać z powodu karmienia bydła paszami, które zawierały mięso i kości innych chorych krów. A w dodatku BSE może spowodować u człowieka chorobę Creutzfeldta-Jakoba, prowadzącą do obumierania mózgu - takich przypadków było dotąd w całej UE około 300. I dlatego, gdy wybuchła epidemia BSE, wybijano setki tysięcy sztuk bydła ze stad, gdzie stwierdzono choćby obecność jednej chorej krowy. Wtedy też znacznie spadła produkcja i sprzedaż wołowiny, bo ludzie w panice ograniczali spożywanie tego gatunku mięsa.
Rząd PO - PSL uznał jednak, że nie ma już powodu, aby utrzymywać zakaz skarmiania mączką mięsno-kostną trzody chlewnej i drobiu, bo od początku wystąpienia epidemii BSE nie stwierdzono, aby gąbczaste zwyrodnienie mózgu dotknęło kurcząt, indyków, gęsi czy świń. Nie ryzykujemy więc, że gdy na nowo do pasz będzie można dodawać mączki zwierzęce, to do zakładów mięsnych trafi skażone mięso drobiowe lub wieprzowe. Ponadto zakaz byłby zniesiony pod warunkiem, że np. mączka wyprodukowana z mięsa świń byłaby używana w paszach drobiowych, a mączka z kurczaków - w paszach dla trzody chlewnej, aby nie dochodziło do przypadków "kanibalizmu zwierzęcego". Mączek zwierzęcych nie można by nadal stosować do skarmiania bydła.
Jeśli unijni ministrowie rolnictwa poprą polskie stanowisko, spore korzyści może z tego odnieść sektor mięsny, bo spadną koszty produkcji pasz, a co za tym idzie, również koszty hodowli. To ważne w sytuacji, gdy spada opłacalność produkcji mięsa. Mączki mięsno-kostne były wcześniej bardzo chętnie dodawane do pasz, bo stanowiły najtańsze źródło białka. Zakłady mięsne chętnie pozbywały się takich odpadów, a wytwórnie pasz chętnie dodawały mączkę do swoich produktów. Gdy wszedł unijny zakaz, ten półprodukt trzeba było zastępować surowcami roślinnymi, głównie soją, co od razu podniosło ceny pasz. Pojawiła się jeszcze jedna kwestia, otóż soja jest w większości importowana z Ameryki i jest to roślina modyfikowana genetycznie. Z kolei ubojnie stanęły przed problemem utylizacji odpadów mięsnych. Są one co prawda dalej przerabiane na mączkę, ale ta już nie trafia do pasz, tylko jest np. spalana. Ewentualne przyjęcie polskiego wniosku w znacznej części rozwiązałoby kwestię importu modyfikowanej soi i utylizacji odpadów mięsnych.