W lasach regionu usuwane są wiatrołomy, będące efektem niedawnych wichur. Szacuje się, że trzeba wywieźć z lasów ok. 17 tys. m sześc. drewna. Na razie leśnicy porządkują połamane drzewa tarasujące szlaki i drogi. Gruntowne sprzątanie rozpocznie się w początkach przyszłego roku.
- Pod naporem wiatru padały jodły i świerki liczące nawet 120-130 lat - mówi Zdzisław Witteczek, nadleśniczy w Limanowej. - Szacujemy, że będziemy musieli się uporać z 6 tys. m sześc. wiatrołomów. To 20 proc. rocznego planu pozyskiwania drewna.
Także w Nadleśnictwie Piwniczna, obejmującym teren od Zabronia aż po Krynicę z przysiółkami, straty w drzewostanie oszacowano na ok. 6 tys. m sześc. Wiatr powalił głównie świerki oraz jodły w przyszczytowych partiach na Jaworzynie i Runku.
- Drzewa miały od 60 do 90 lat - powiedział wczoraj "Dziennikowi" Henryk Żytkowicz, nadleśniczy w Piwnicznej-Zdroju. - Buki przetrwały, bowiem mają mocniejszy system korzeniowy. One nie dają się wyrwać z korzeniami.
Nadleśnictwo Stary Sącz, które swoim zasięgiem obejmuje dwie trzecie Sądecczyzny musi uprzątnąć ok. 5 tys. m. sześc. drewna świerkowego i jodłowego. Wycinka sanitarna dotyczyć będzie drzew połamanych i powalonych. Najwięcej zniszczeń odnotowano w rejonie Lipnicy (800 m. sześc.), Chełmca i Gabonia (700 m), Przysietnicy (600 m) i Łososiny Dolnej (400 m).
- Nie ma powodów do rozpaczy - mówi Eugeniusz Kowalik, nadleśniczy w Starym Sączu. - Prace porządkowe w lasach przypisane na każdy nowy rok zaczynaliśmy zawsze jeszcze w starym. Teraz musimy się zwracać aż do Brukseli w sprawie ogłaszania przetargów na wyłonienie wykonawcy, który przeprowadzi to zadanie. Jeśli dobrze pójdzie, prace porządkowe w lesie zaczną się w styczniu. Powinny być one wykonane jak najszybciej, jeszcze w okresie, gdy nie rozwijają się szkodniki, szczególnie kornik drukarz. Ostateczny termin to koniec marca.
Wiatrołomy obniżają wartość drewna. Popękane i poszarpane przekazywane jest do przeróbki chemicznej, albo wykorzystywane do robienia palet. Jest ono też sprzedawane jako drewno stosowe. Leśnicy podkreślają, że koszty pozyskiwania wiatrołomów są większe, niż ich wartość.