Pół litra wódki za 2 zł? W normalnym sklepie? To nie bajka. Taki scenariusz jest możliwy. Pod warunkiem że ze swojej doli zrezygnują producenci, dystrybutorzy, no i oczywiście państwo.
Aż 65,9 proc. ceny wódki idzie na rzecz państwa. Z tego podatek VAT pochłania 18,7 proc., a akcyza aż 47,2 proc. Jak widać, do kasy państwa idzie większość pieniędzy, które wydajemy na zakup tego alkoholu. Spośród najczęściej spożywanych przez Polaków alkoholi to właśnie na wódce budżet zarabia najwięcej.
- Dla porównania, w przypadku piwa podatki stanowią nieco ponad 40 proc. ceny detalicznej, natomiast w przypadku wina ok. 25 proc. ceny detalicznej - informuje Bartosz Bełkowski ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Zdaniem ZP PPS wynika to z błędnego rozumowania, którego podstawą jest przeświadczenie, że to mocne alkohole są główną przyczyną problemów spowodowanych nieodpowiedzialną konsumpcją alkoholu. Tak rzeczywiście było, ale wiele lat temu. Obecnie najchętniej spożywanym alkoholem w Polsce jest piwo, zarówno pod względem ilości samego napoju, jak i ilości czystego alkoholu w nim zawartego. W 2009 r. piwosze odpowiadali za ok. 55 proc. czystego alkoholu wypijanego w Polsce. Oprócz tego, że zmniejszyła się ilość wypijanej wódki, zmieniła się także kultura jej picia, o czym warto pamiętać.
Wtóruje mu w tym przedstawiciel branży, pragnący zachować anonimowość.
- Pokutuje (fałszywe zresztą) przeświadczenie, że wódka w porównaniu z innymi alkoholami, głównie piwem, wywołuje bardziej negatywne efekty społeczne. Ale to chodzenie na skróty. Nie ma znaczenia, jeśli ktoś lubi nadużywać, czy pije pół butelki wódki, czy 6 piw - podkreśla.
Zanim jednak wódka zostanie klientowi sprzedana, musi zostać wytworzona. I tutaj wielka niespodzianka. Samo wytworzenie tego szlachetnego trunku to zaledwie 8,6 proc. ceny, którą możemy odczytać z etykiety na półce sklepowej.
Do tego oczywiście musimy doliczyć zarobek zarówno dla samego producenta wódki, jak i dla dystrybutora. Stanowią one aż 25,5 proc. końcowej ceny butelki wódki.
Teoria teorią, a praktyka...
Jeżeli nie przemawiają do nas procenty, oto przykład. Weźmy pod uwagę półlitrową butelkę wódki o mocy 40 proc., kosztującą w sklepie 21 zł brutto.
Wytworzenie takiej ilości alkoholu to dla producenta koszt 1,80 zł. Jak wiadomo, zarówno producent, jak i dystrybutor, który tę flaszkę sprzeda, chcą zarobić. Ich marże łącznie wynoszą więc 5,35 zł. Zapłacilibyśmy więc w tej chwili za pół litra zaledwie nieco ponad siedem zł.
W tym momencie jednak na scenę wkracza państwo, narzucając na ten mocny alkohol akcyzę i podatek VAT, zarabia - odpowiednio - 9,92 zł oraz 3,93 zł.
Akcyza - twój wróg
Producenci alkoholi narzekają na poziom akcyzy. Jej obniżenie zwiększyłoby opłacalność produkcji napojów spirytusowych. Akcyza w Polsce wynosi 4960 zł za hektolitr. Spośród krajów Europy Środkowej i Wschodniej akcyza na alkohol jest wyższa jedynie w Niemczech i na Litwie. Wynosi ona odpowiednio ok. 5355 zł i ok. 5257 zł za hektolitr (wedle stawek obowiązujących 1.01.2011 roku).
- Unia Europejska określa minimalny poziom akcyzy – 550 euro za hektolitr. Poszczególne kraje decydują, czy utrzymają taką stawkę, czy i o ile ją zwiększą. Negatywnym przykładem „zmagań z optymalną stawką akcyzy” jest Litwa. Bardzo wysoka akcyza doprowadziła tam do masowego przemytu, bimbrownictwa i wykorzystywania alkoholu przemysłowego - mówi WP Bartosz Bełkowski. - Niemcy mają nieznacznie od nas wyższą stawkę akcyzy, ale obywatele tego kraju są wielokrotnie bogatsi od Polaków.
Niższą akcyzę mają Czesi (4607 zł), Słowacy (4439 zł), a spośród naszych sąsiadów, niebędących członkami UE - Rosja (2100 zł), Białoruś (1602 zł) oraz Ukraina (1428 zł).
Zdaniem Bełkowskiego optymalną byłaby stawka zbliżona do stawek obowiązujących w Czechach i na Słowacji, czyli w krajach o podobnym do naszego poziomie rozwoju gospodarczego. Obniżka akcyzy w naszym kraju zwiększyłaby konkurencyjność naszych produktów, zwłaszcza w pasie przygranicznym.
- Na razie to Polacy zaopatrują się w czeskie i słowackie alkohole, zmniejszenie akcyzy zmieniłoby tą sytuację - dodaje.
Jednak w tej chwili na obniżkę akcyzy w Polsce raczej nie ma co liczyć.
- Trzeba także przyznać, że podczas gdy niektórzy nasi sąsiedzi (Czechy, Słowacja, Litwa), zagrożeni kryzysem gospodarczym, podwyższyli akcyzę, Polska tego nie zrobiła. To dobry sygnał, gdyż oprócz samej stawki opodatkowania ważne jest to, aby producenci nie byli ciągle zaskakiwani kolejnymi zmianami przepisów. Dla firmy nieprzewidywalność przepisów może być równie groźna, jak wysokie podatki - podkreśla przedstawiciel ZP PPS.
- Kolejna podwyżka byłaby zdecydowanie niekorzystna dla branży i samych konsumentów – ponownie zyska szara strefa - twierdzi natomiast Maciej Meyer, PR Manager Grupy Sobieski.
Pytanie, które niemal automatycznie się nasuwa, brzmi: czy akcyza na produkty spirytusowe w Polsce musi być tak wysoka?
- To jest pytanie do rządów, które gdy muszą ratować budżet, w pierwszej kolejności sięgają po pieniądze z akcyzy – paliwa, papierosy, alkohole. Akcyza nie musi, i nie powinna być taka wysoka. Zbyt wysoka, jak teraz, powoduje aktywizację szarej strefy (nielegalna produkcja, przemyt). W dłuższej perspektywie budżet na tym straci, bo legalni producenci dostosują swoją produkcje do „legalnego” popytu - mówi natomiast WP anonimowy przedstawiciel branży.
Polska największym rynkiem wódki w UE
Pomimo tak wysokich opłat za wódkę to właśnie Polska jest największym w Unii Europejskiej rynkiem wódki. Z historii wiemy, iż Polska jest ojczyzną wódki i jest obecna w naszym kraju już od ponad 600 lat. Nic więc dziwnego, że jest to dominujący mocny napój alkoholowy. Jej spożycie w Polsce z roku na rok jest jednak coraz niższe.
- W ciągu ostatnich dwudziestu lat zmniejszyła się ilość wypijanej przez nas wódki, spadła również sama produkcja. Produkcja może ulec zwiększeniu, o ile utrzyma się wysokie tempo wzrostu eksportu, dzięki któremu polskie wódki robią się coraz bardziej popularne również poza naszym krajem - zauważa Bełkowski.
Dodaje, że w ramach UE jesteśmy najwięksi również dlatego, że jesteśmy najludniejszym krajem z tzw. pasa wódki, obejmującego Centralną i Wschodnią Europę oraz Skandynawię.
Wtóruje mu w tym Maciej Meyer. Podkreśla naszą tradycję, historię konsumpcji i kulturę.
- Polska jest czwartym rynkiem wódki na całym globie. Gorzałka była najpopularniejszym trunkiem przez całe wieki i to się nie zmieni. Lubimy dobrą czystą wódkę, sprzyja temu chłodny klimat i polska kuchnia - mówi przedstawiciel Grupy Sobieski. Podkreśla on otwartość Polaków na nowości. - Pijemy coraz więcej win, ale nigdy w tej kategorii nie dorównamy Francuzom, Włochom czy nawet Niemcom. I na odwrót, wymienione nacje nigdy nie dorównają nam w konsumpcji dobrej, polskiej wódki.
Pamiętajmy, że wódka, tak samo jak każdy inny alkohol, spożywany przez osoby dorosłe, jest dla ludzi. Ważny jest umiar i odpowiedzialność.