Umowa o wolnym handlu pomiędzy USA i UE (TTIP) dla przeciętnego Kowalskiego będzie oznaczać więcej możliwości i więcej pieniędzy, bo poszerzy ona rynek dla polskich firm, co zwiększy m.in. liczbę miejsc pracy - przekonuje w rozmowie z PAP wiceminister gospodarki Andrzej Dycha.
"Rozszerzenie rynku dla polskich przedsiębiorstw o tak duży obszar, jakim jest rynek amerykański, spowoduje, że w Polsce będziemy mieli więcej miejsc pracy. Do kraju napłyną dodatkowe inwestycje, dzięki którym powstaną dobra i usługi skierowane nie tylko na rynek europejski, ale również USA. Małe firmy, które ściśle kooperują z większymi przedsiębiorstwami i dostarczają im komponenty, będą miały więcej zleceń poprzez większą liczbę miejsc pracy" - powiedział Dycha. Dodał, że może to prowadzić do większej presji na wzrost płac.
Jego zdaniem w efekcie przeciętny Kowalski będzie miał w Polsce tańsze produkty, większe możliwości wyboru pracy, a jeśli prowadzi swój biznes - zyska większą przestrzeń do realizowania swoich celów biznesowych. Dycha uważa, że rozszerzenie europejskiego wolnego rynku o Stany Zjednoczone będzie miało dla Polski podobny efekt, jak przystąpienie naszego kraju do Unii Europejskiej.
Negocjacje dotyczące umowy TTIP toczą się w ramach trzech obszarów: dostępu do rynku, obejmującego handel towarami, usługami oraz zamówienia publiczne; współpracy regulacyjnej oraz zasad w handlu, gdzie przedmiotem są ułatwienia handlowe, współpraca celna, ochrona praw własności intelektualnej, małe i średnie przedsiębiorstwa, handel surowcami i energią oraz zrównoważony rozwój.
Od czerwca 2013 r. odbyło się już osiem rund negocjacji. Następna przewidziana jest w kwietniu w Nowym Jorku.
W sobotę w całej Europie odbywają się protesty przeciw negocjowanej między UE a USA umowie o transatlantyckim partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP). W Polsce największa demonstracja przeciwników unijno-amerykańskiego porozumienia organizowana jest w Warszawie pod siedzibą przedstawicielstwa Komisji Europejskiej.
7434541
1