W czerwcu żywność potaniała o 0,2 proc, a wskaźnik inflacji spadł o 1,3 proc - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Niestety, przeciętny Kowalski ułamków w cenach raczej nie odczuwa.
GUS wyznacza inflację na podstawie tzw. koszyka, w którym żywność ma aż 27-procentowy udział.
Gospodyni liczy
Teraz jedzenie jest tylko o 0,4 proc. droższe niż w czerwcu ubiegłego roku.
Ekonomiści tłumaczą, że letni spadek cen żywności jest zjawiskiem normalnym, teraz został jeszcze wzmocniony ustępującym "impulsem unijnym" - w tamtym roku ceny poszły w górę po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Statystyczny spadek cen trudno jednak odczuć podczas codziennych zakupów.
Maryla Szperka, gospodyni domowa z Rojewa (koło Inowrocławia) kupuje jedzenie w wielu sklepach, tak więc często porównuje ceny. - Każdy chce dobrze zjeść za małe pieniądze. Statystyki kłamią. Mam wrażenie, że tylko drób jest tańszy, mięso podrożało, a za resztę płacę tyle samo - twierdzi pani Maryla.
Sabina Sztalmirska, ekspedientka ze sklepu spożywczego "Rosz" w Bydgoszczy mówi, że ceny żywności wcalenie spadły, tylko wręcz przeciwnie, systematycznie rosną. - Obserwuję ich wzrost o pięć, dziesięć groszy na sztuce przy każdym zamówieniu.
Co chwilę coś drożeje
- Jedzenie potaniało? A to dopiero rewelacja! - dziwi się też Przemysław Poremski, właściciel sklepu spożywczego "Aga" w Toruniu.
- Co chwilę coś drożeje - twierdzi Anita Kozimińska ze sklepu spożywczego "Alf" we Włocławku. Najbliższe miesiące mają przynieść dalsze spadki inflacji, a Rada Polityki Pieniężnej prawdopodobnie obniży z tego powodu stopy procentowe.