Dzięki powszechniej dostępnej, dobrej opiece zdrowotnej obywatele Unii Europejskiej żyją przeciętnie o rok dłużej niż Amerykanie i o cztery lata dłużej niż Polacy.
Wynika to z opublikowanego dzisiaj raportu Komisji Europejskiej o sytuacji
socjalnej w UE, obejmującego też kraje kandydujące. Jego autorzy uważają, że
Polska i inne kraje kandydujące do Unii powinny zarówno więcej, jak i
efektywniej łożyć na ochronę zdrowia obywateli.
Oczekiwana długość życia
chłopca rodzącego się w Unii sięgnęła w 2000 roku przeciętnie 75,3 lat, a
dziewczynki 81,4. Od 1960 roku wzrosła o osiem lat! Szanse na najdłuższe życie w
Unii mieli chłopcy rodzący się we Włoszech oraz dziewczynki we Francji i w
Hiszpanii.
W Polsce oczekiwana długość życia chłopca wynosiła 69,7, a
dziewczynki 77,9. Spośród dzieci rodzących się w krajach, które przystępują do
Unii, perspektywę dłuższego życia miały noworodki na Cyprze, Malcie, w Słowenii
i Czechach, a krótszego - w krajach bałtyckich, na Węgrzech i
Słowacji.
Raport wiąże długowieczność z należytą opieką zdrowotną, a
zwłaszcza z jej powszechną dostępnością. Także - ze stylem życia, warunkami
pracy (bezrobotni chorują pięciokrotnie częściej niż osoby mające stałą pracę),
poziomem wykształcenia i szeroko pojętej opieki społecznej (łącznie ze wsparciem
rodziny, przyjaciół itp.).
Firmujący raport dyrektor w Komisji
Europejskiej Jerome Vignon powiedział, że w porównaniu z obecną Unią większość
krajów przystępujących do niej ma niedoinwestowane i niesprawne systemy opieki
zdrowotnej.
Na przykład Polska przeznaczała na nią w 2000 roku 6,3 proc.
produktu krajowego brutto (prawda, że o 0,9 punktu procentowego więcej niż 10
lat wcześniej), podczas gdy w Unii było średnio 8 proc. (mniej od Polski
przeznaczał tylko Luksemburg), a w Czechach 7,3 proc.
Wszystkie kraje
kandydujące miały też niższą liczbę lekarzy i pielęgniarek na 100 tysięcy
mieszkańców i Komisja Europejska spodziewa się w tych krajach narastającego
problemu z "podażą personelu medycznego".
Główny powód to wejście w życie
z chwilą przystąpienia do UE ograniczeń czasu trwania dyżurów zgodnie z unijną
dyrektywą o czasie pracy z 1993 roku.
Trybunał Sprawiedliwości UE w
Luksemburgu potwierdził dzisiaj werdyktem w sprawie niemieckiego lekarza
Norberta Jaegera, że na mocy tej dyrektywy czas przebywania na dyżurze jest
czasem normalnej pracy i podlega takim samym restrykcjom jak każdy
inny.
Tylko Niemczech może to spowodować konieczność zatrudnienia
dodatkowo 15-20 tysięcy lekarzy i przeznaczenia na ten cel 1-2 mld euro
rocznie.
W takich krajach jak Polska niedobór kadry może się jeszcze
pogłębić wraz z otwarciem unijnego rynku pracy dla lekarzy i pielęgniarek z tych
krajów - ostrzegła Komisja w swoim raporcie.
Jego autorzy spojrzeli także
na ochronę zdrowia jako na jeden z ważnych sektorów gospodarki, nabierający
coraz większego znaczenia w miarę bogacenia się i starzenia się
społeczeństw.
W latach 1995-2001 powstało w tym sektorze w Unii ponad 2
miliony etatów, co stanowiło prawie jedną piątą wszystkich nowych miejsc pracy.
W sektorze pracuje 10 proc. wszystkich zatrudnionych w UE.