Polska nie straci na nowym podziale miejsc w Parlamencie Europejskim po wyborach w 2014 r. - wynika z przyjętej we wtorek propozycji komisji spraw konstytucyjnych PE. Trzynastu krajom UE ubędzie europosłów, ale żadne państwo nie zyska dodatkowych miejsc w PE.
Nowy podział miejsc w PE jest konieczny w związku ze zmianami wprowadzonymi przez traktat lizboński oraz z przystąpieniem do UE Chorwacji.
Według przyjętej we wtorek propozycji, Niemcy stracą w nowej kadencji trzech eurodeputowanych, a 12 państw - po jednym. Są to: Rumunia, Grecja, Belgia, Portugalia, Republika Czeska, Węgry, Austria, Bułgaria, Irlandia, Chorwacja, Litwa i Łotwa.
Polska ma zachować 51 miejsc w PE.
"Traktat wymusza na nas zmiany i komuś miejsca trzeba zabrać. Najważniejsze, że Polska jako jedno z niewielu państw w żadnym z rozważanych scenariuszy nie traci miejsc w Parlamencie" - powiedział eurodeputowany PO Rafał Trzaskowski, cytowany w komunikacie prasowym frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE. Trzaskowski jest jednym ze sprawozdawców komisji spraw konstytucyjnych w tej kwestii.
Traktat lizboński przewiduje, że w nowej kadencji Parlament Europejski będzie liczyć 751 posłów. Obecnie w PE zasiada 754 eurodeputowanych, a po przystąpieniu Chorwacji do Unii w bieżącym roku aż do końca obecnej kadencji będzie ich 766. Zgodnie z traktatem na jeden kraj powinno przypadać nie mniej niż sześciu posłów, ale nie więcej niż 96; dlatego Niemcy, które mają obecnie 99 eurodeputowanych muszą stracić trzy miejsca.
Zdaniem Trzaskowskiego przed wyborami do PE w 2019 r. należałoby jednak opracować bardziej przejrzystą reformę podziału miejsc i głosów w PE, aby dochowana została zasada proporcjonalności.
W marcu Parlament Europejski ma głosować nad propozycją nowego podziału miejsc między kraje członkowskie. Następnie decyzję w tej sprawie podejmie Rada UE, a PE jeszcze raz ją zatwierdzi.
9523663
1