Od soboty polscy armatorzy będą mogli sprzedawać ryby tylko poprzez pięć centrów pierwszej sprzedaży. To efekt uchylenia przez Trybunał Konstytucyjny części ustawy o obrocie rybami, uznanej za sprzeczną z ustawą zasadniczą.
Zdaniem środowiska rybackiego, ustawa w tym kształcie jest niedopracowana, natomiast resort rolnictwa uważa, że to pierwszy krok do unormowania sytuacji rybaków na Bałtyku. Za pięć dni armatorzy będą mogli sprzedwać ryby tylko za pośrednictwem centrów w Helu, Władysławowie, Ustce, Darłowie i Kołobrzegu. Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke podkreśla, że taka organizacja dystrybucji ograniczy działalność pośredników. Rybacy mają tym samym uzyskiwać wyższe ceny, a - zdaniem wiceministra - nie wpłynie to na poziom cen dla konsumentów. Rybacy i przetwórcy uważają jednak, że ustawa ma poważne luki i jest niedopracowana. Okręgowy Inspektor Rybołóstwa Morskiego w Słupsku Andrzej Krawczuk przyznał, że do ustawy nie ma rozporządzeń, które regulują między innymi kontrolę połowów.
Wiceminister Plocke zapowiedział również starania o utrzymanie jeszcze przez co najmniej dwa lata systemu odszkodowań dla tej części rybaków, którzy nie będą prowadzić połowów w systemie tak zwanej "trójpolówki". Oznacza to, że jedna trzecia armatorów otrzymuje pieniądze za postój w portach, a reszta jednostek ma dzięki temu wyższe limity połowowe.