Liście kasztanowców masowo usychają i brązowieją. Winien jest owad wielkości mola, który niszczy tylko te drzewa. Magistrat wypowiedział mu wojnę.
Do tej pory kasztanowce były uznawane za rzadko chorujące drzewa. Od dwóch lat liście tych drzew więdną jednak i brązowieją. Z czasem nawet usychają. Najbardziej zagrożony jest kasztanowiec pospolity, a najmniej kasztanowiec czerwony. W niektórych rejonach porażonych jest 100 proc. liści. W Dąbroszynie większość kasztanowców zaczęło już usychać. W Kostrzynie porażone są już prawie wszystkie drzewa. Winien jest temu szrotówek, mały szkodnik roślin.
Ciężko go zwalczyć
– Do tej pory nie udało się znaleźć całkowicie skutecznej metody tego szkodnika – twierdzi Mirosław Szarzyński, wojewódzki inspektor ochrony roślin w Gorzowie. Sposobem na zmniejszenie populacji szkodnika jest częste grabienie i palenie opadłych liści. – Grabimy i palimy liście z kasztanowców w parkach i skwerach miejskich. Robiliśmy to w ubiegłym roku i robimy w tym, ale niewiele to pomaga. Zwalcza bowiem tylko jedno pokolenie owada – mówi Maciej Stopyra z Miejskich Zakładów Komunalnych w Kostrzynie.
W mieście jest około 270 drzew narażonych na działanie szrotówka. Magistrat zaapelował do właścicieli prywatnych posesji o grabienie i palenie liści kasztanowców. – Zależy nam, żeby właściciele posesji, na których rosną kasztanowce, zapobiegli uschnięciu tych drzew – mówi wiceburmistrz Zbigniew Sobkowski.
Kuszenie feromonami
Miasto przymierza się do leczenia drzew. Najlepszą metodą są iniekcje – w drzewie wierci się otwór i wstrzykuje truciznę, która dociera do liści i zabija owada, nie czyniąc szkody drzewu. – Daje to 90 proc. skuteczności na dwa lata – mówi M. Stopyra. Stosowane są też opaski z lepem i feromonami – zapachami godowymi, które przyciągają owady. Szrotówek idąc do feromonów, przykleja się do lepu i ginie. Zdaniem fachowców jest to jednak mało skuteczne, bo gdy pierwsza ,,warstwa’’ owadów się przyklei, następne idą w górę drzewa po trupach swoich pobratymców. Iniekcje kosztują 70-150 zł od drzewa. – Będziemy się starać wygospodarować w przyszłym roku pieniądze na leczenie kasztanowców – mówi Anna Wasielak z kostrzyńskiego magistratu.