1 grudnia spora część gorzelni może stracić prawo produkcji. Wszystko za sprawą unijnego systemu REACH, w którym właśnie do tego czasu trzeba się zarejestrować. Wielu gorzelników wciąż tego nie zrobiło, a producenci wódek już narzekają, że utracą dostawców najlepszego spirytusu.
Unijny system kontroli obrotu i produkcji chemikaliów nakłada na gorzelników obowiązek rejestracji. Po 1 grudnia, kto tego nie zrobił nie ma prawa do produkcji. Za złamanie zakazu grożą ogromne grzywny z karą wiezienia do dwóch lat włącznie.
Kazimierz Lis, gorzelnik – Biestrzykowice: w tej chwili produkcja etanolu na cele inne niż spożywcze jest objęta rejestracją i niestety my musimy taki wniosek składać, musimy posiadać numer rejestracji „reach”. Niestety od 1 grudnia nie będziemy mogli sprzedawać surówki bez tego numeru.
Teoretycznie wszystko jest bardzo proste. Wystarczy wejść do Internetu zarejestrować się i po sprawie. W praktyce system jest przeciążony co znacznie wydłuża całą procedurę. Większym problemem jest to, że wiele wiejskich gorzelni nie ma dostępu do Internetu.
Niektórzy nawet nie wiedzą, że muszą się zarejestrować. A co dopiero jak. W efekcie do tej pory zrobiło to zaledwie kilkadziesiąt gorzelni. Reszcie grozi zamknięcie. To niepokoi producentów wódek.
Leszek Wiwała, Polski Przemysł Spirytusowy: jest bardzo dużo małych gorzelni, które produkują konsumpcyjny tradycyjnymi metodami chałupniczymi. Ale teki jest najlepszy do polskiej wódki i my chcielibyśmy aby on został zachowany.
Gorzelni jest coraz mniej, bo produkcja jest nieopłacalna. Likwidacja kolejnych może zmusić producentów wódek do importu spirytusu spożywczego.