Negatywne nastawienie do ludzi, informacji i świata – bez ściśle określonego powodu – wyrażane w zdaniach pełnych agresji i wulgaryzmów. To nie krytykowanie, ale „hejtowanie”. Dla wielu młodych ludzi jest ono formą rozładowania frustracji lub zabawą. Niestety, drugiej stronie – obrażanej – nie jest do śmiechu.
Aż 40% osób w wieku 14–17 lat spotkało się w internecie z „hejtowaniem”. Ofiarą tej formy cyberprzemocy padł już co piąty polski nastolatek. „W szkołach brakuje zajęć nastawionych na naukę komunikowania się w internecie. Uczymy się mówić i pisać, ale nie potrafimy rozmawiać przez sieć, obecnie jeden z najbardziej powszechnych kanałów komunikacji” – mówi serwisowi infoWire.pl Szymon Wójcik z Fundacji Dzieci Niczyje.
Nieletnich przed skutkami cyberprzemocy powinni chronić dorośli. „Należy uczyć, w jaki sposób reagować na internetową agresję oraz dlaczego nie warto brać udziału w wulgarnych polemikach” – zaznacza ekspert. Ważne jest także, aby nastolatek potrafił komunikować się z poszanowaniem reguł kulturalnej rozmowy. Niestety, dzieci deklarują, że ich rodziców nie interesuje, co robią one w internecie.
Większość portali daje możliwość zgłaszania prowokacyjnych i wulgarnych wpisów administratorom. O umieszczaniu „hejterskich” komentarzy, które nas znieważają, możemy zawiadomić również policję i dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Szkoda, że na razie niewiele osób korzysta z tego rozwiązania.