Minister rolnictwa Marek Sawicki nie zamierza powiększać liczby szkół rolniczych prowadzonych przez resort. Obecnie jest ich 45 w całym kraju. Ministerstwo przejęło je w latach 2007-09, po reformie oświaty przekazującej szkolnictwo zawodowe samorządom.
Sawicki podczas konferencji prasowej w Sejmie powiedział, że przed zmianami w oświacie było 457 szkół rolniczych, do których chodziło ok. 170 tys. uczniów. Obecnie pozostało ich ponad 300, ale kształcą taką samą liczbę uczniów. Większość szkół prowadzona jest przez lokalne samorządy.
Minister pytany o to, czy będzie zwiększał liczbę prowadzonych przez resort szkół i czy może przejąć np. zamykaną przez samorząd szkołę rolniczą w Radomiu, powiedział, że dziwi się samorządowi, iż likwiduje placówkę, która jest potrzebna w tym regionie.
Na początku lutego radomscy radni podjęli uchwałę w tej sprawie. Oznacza ona, że jesienią może nie być już naboru do tej placówki, a do końca 2014 r. mogą zakończyć naukę w szkole jej dotychczasowi uczniowie. Obecnie kształci się w niej 565 uczniów. Pracownicy obawiają się o pracę. Miasto swoją decyzję tłumaczy racjonalizacją wykorzystania budynków szkolnych i prognozowanym niżem demograficznym.
"Dwukrotnie wcześniej sami proponowaliśmy przejęcie tej szkoły i samorząd dwukrotnie negatywnie odniósł się do propozycji ministra. Trochę dziwi mnie postawa samorządu, który chce zlikwidować szkołę i kierunki kształcenia w regionie, gdzie zainteresowanie tego typu zawodami jest dość duże" - powiedział minister.
Sawicki zaznaczył, że nie może składać deklaracji o poszerzeniu liczby szkół znajdujących się w jego gestii. "Musiałbym poprosić Radę Ministrów, by zmieniła program przejmowania przez resort szkół rolniczych" - zaznaczył.
Podkreślił, że byłby to zły sygnał dla innych samorządów. "Przez te dwa lata sporo się w tej szkole wydarzyło - została zubożona o część majątku, możliwości praktycznej nauki zawodu. Nie chciałbym dawać do samorządów takiego sygnału - pozbywajcie się majątku, przenoście atrakcyjne kierunki do szkół, na których bardziej wam zależy. A jak szkoła będzie już mocno +zdołowana+, wtedy wystąpicie do ministra rolnictwa ze swoistym szantażem, że minister rolnictwa nie chce szkoły rolniczej" - powiedział.
"Przyjęliśmy pewien schemat, pewną koncepcję sieci tych szkół. Gdybyśmy zrobili wyjątek, to obawiam się fali upadających, osłabionych szkół rolniczych, które przyjdą na garnuszek do ministra rolnictwa" - dodał.
Zaznaczył, że nie sądzi, by przejęcie szkoły przez resort automatycznie poprawiło jej funkcjonowanie. "Jeśli na miejscu samorząd nie może sobie ze szkołą z różnych względów poradzić, to nie wyobrażam sobie, by z daleka lepiej sobie z tym poradził minister rolnictwa" - powiedział Sawicki.
W jego ocenie warto dyskutować o możliwościach dodatkowego wsparcia i pomocy dla szkół samorządowych, a nie nad tym, "czy minister ulegnie swoistemu szantażowi przejęcia, czy też nie". "Nie ma takiej potrzeby, żeby minister ratował samorządowe szkoły poprzez przejmowanie. Jest możliwość, żeby je wspierał na różnych poziomach - poprawy kształcenia nauczycieli czy też ewentualnego zastanawiania się nad pozyskaniem środków zewnętrznych" - podkreślił minister. "To jest możliwe i do tego zachęcam" - dodał.
W 45 szkołach prowadzonych przez resort rolnictwa uczy się prawie 13 tys. osób w 635 oddziałach (klasach). Zatrudnionych jest w nich ponad 1,7 tys. nauczycieli na ponad 1,4 tys. etatów.
Najwięcej uczniów - ponad 9 tys. - uczy się w technikach, 1,6 tys. w szkołach zawodowych, 1,3 tys. w szkołach policealnych, a 900 osób w technikach uzupełniających.
Wśród zawodów cieszących się największym zainteresowaniem uczniów są technik rolnik (prawie 3 tys. osób) oraz technik żywienia i gospodarstwa domowego (prawie 2 tys. osób). Po prawie 1,9 tys. osób wybiera też zawody technika mechanizacji rolnictwa i technika agrobiznesu. Popularny jest też kierunek technik architektury krajobrazu, którego w szkołach prowadzonych przez resort uczy się prawie 1,5 tys. osób.