Zaledwie 150 rybaków wypełniło przesłaną przez Ministerstwo Rolnictwa ankietę, w której armatorzy mieli się określić, czy ostatecznie wycofają się z zawodu w zamian za jednorazową rekompensatę. Organizacje rybackie szacują, że na kasację jednostek zdecyduje się ostatecznie 20-30 procent rybaków.
Właściciele kutrów są zgodni - w obliczu wejścia Polski do Unii Europejskiej i sukcesywnego zmniejszania limitów połowowych, zwłaszcza na dorsze, redukcja floty jest nieunikniona. Rybacy najbardziej obawiają się konkurencji z nowoczesnymi, skandynawskimi paszowcami, które w ciągu doby są w stanie złowić kilka razy więcej ryb niż polskie jednostki.
Według Lecha Kempczyńskiego, dyrektora Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa, na wzięcie rekompensat i zakończenie połowów zdecyduje się około 40 procent rybaków.
Jak już informowaliśmy wcześniej, departament rybołówstwa w resorcie rolnictwa wysłał do wszystkich armatorów ankietę, by mieć orientację, ilu rybaków zamierza wycofać się z zawodu. Spośród 420 właścicieli kutrów i 1080 właścicieli łodzi rybackich odpowiedziało zaledwie 150.
W budżecie na wypłaty rekompensat zarezerwowano 40 mln zł, a 80 milionów zł ma dołożyć Unia Europejska. Na każdy wycofany kuter przypadać będzie średnio od 700 tys. zł do miliona zł. Najwięcej dostaną właściciele najmłodszych kutrów.
- Rybacy ciągle są w kropce. Szacuję, że na kasację zdecyduje się od 20 do 30 procent armatorów - mówi Marek Gzel, sekretarz Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w Kołobrzegu.