W latach 2004-2006 Polska na inwestycje w rybołówstwie i przetwórstwie ryb wydać może ponad 330 mln euro. O europejskich funduszach dla rozwoju rybactwa śródlądowego rozmawiali w piątek w Przysieku uczestnicy konferencji zorganizowanej przez Ogólnopolski Związek Pracodawców Rybackich w Toruniu oraz resort rolnictwa.
- Polska stoi przed ogromnymi możliwościami wykorzystania środków unijnych w rybołówstwie - powiedział Jase Parajna, doradca przedakcesyjny Unii Europejskiej. Głównym źródłem pomocy będzie Finansowy Instrument Sterowania Rybołówstwem (FIFG), w ramach którego nasz kraj może otrzymać od Unii w pierwszych trzech latach integracji prawie 180 mln euro. Dodatkowe 71 mln euro pochodzić będzie z budżetu krajowego. Kolejne 81 mln euro wyłożą inwestorzy.
Aby skutecznie walczyć o środki unijne, producenci powinni łączyć się w organizacjach. - Tylko w taki sposób można dyktować warunki i konkurować na rynku - zachęcał przedstawiciel UE. Tymczasem w Polsce brakuje nadal przepisów, które określałyby, na jakich zasadach należy się łączyć. Wiadomo jedynie, że warunkiem powstania organizacji w UE jest posiadanie przez nią co najmniej 25 proc. udziału w produkcji danego gatunku lub grupy gatunków ryb.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy chodzi o region, czy o kraj. - Rybołówstwo w Polsce jest rozdrobnione, więc trudno byłoby mu organizować się na poziomie krajowym - Zygmunt Okoniewski z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa widzi zalety luki prawnej, ale dodaje: - Brak wspólnego frontu skazuje producentów na przegraną.