Podobna sytuacja ma miejsce w USA, czy Niemczech. W ciągu ostatnich dwóch tygodni oprocentowanie 10-letnich polskich obligacji Skarbu Państwa wzrosło z 3 proc. do 4,5 - podało Radio Maryja.pl.
Jednocześnie na rynkach finansowych mamy do czynienia z krachem; dotyczy to światowych giełd, jak i runku obligacji – powiedział Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia Przejrzysty Rynek.
Ekonomista upatruje przyczyny tego stanu w dodruku pieniędzy przez banki centralne. Taka polityka stała się przedmiotem krytyki MFW i Banku For International Settlements.
- W tej chwili mamy do czynienia z taką sytuacją, że spada rynek giełdowy i rynek obligacji. Tymczasem jeśli jeden z nich spada, drugi powinien rosnąć. Wniosek z tego jest taki, że kapitał długoterminowy wychodzi w gotówkę, boi się inwestycji i na jednym, i na drugim rynku. Miejsce tego kapitału zajmuje gorący pieniądz kapitału spekulacyjny i to wprowadza bardzo dużą zmienność na giełdach i rynku obligacji, a w konsekwencji krach na obu rynkach i recesje na całym świecie – powiedział Jerzy Bielewicz.
O tym, co się będzie działo w najbliższym czasie świadczyć mogą trudności w systemie bankowym Chin, który chce zaprzestać w najbliższych miesiącach dodruku pieniądza – prognozuje Jerzy Bielewicz.
Tłumaczy, że państwa nadmiernie zadłużone nie mają już środków na spłatę zobowiązań, dlatego drukują pusty pieniądz. W efekcie następuje dewaluacja danej waluty. Kraje robią to m.in. żeby promować eksport.
Ekonomista podkreśla, że wojny walutowe prowadzą do wojen celnych. Wymiana handlowa na świecie cały czas spada, średnia w ciągu 30 lat przed kryzysem to 6 proc wzrostu w ciągu roku. W 2012 współczynnik osiągnął poziom 2 proc. W tym półroczu wyhamował do zera.
- Niewątpliwie mamy do czynienia z początkiem wojen celnych na świecie. To prowadzi do zmniejszenia handlu światowego, wymiany handlowej na świecie, do recesji gospodarczej. A historia pokazuje, że takie działanie przeważnie kończy się konfliktami zbrojnymi – dodaje Jerzy Bielewicz.
9436208
1