Ok. 150 producentów ogórków z województwa świętokrzyskiego demonstrowało w poniedziałek przed Urzędem Marszałkowskim w Kielcach. Rolnicy uważają, że nie uzyskali od Agencji Rynku Rolnego właściwej informacji nt. ubiegania się o rekompensaty za swoje straty.
W pikiecie wzięli udział rolnicy z powiatów: buskiego, kazimierskiego, pińczowskiego i sandomierskiego. Trzymali biało-czerwone flagi i transparenty z hasłami: "Panie Marszałku, dość obłudy, żądamy konkretów" oraz "Dość okradania rolników".
Sprawa dotyczy wypłaty odszkodowań za straty poniesione od 26 maja do 30 czerwca. W tym okresie konsumenci, obawiając się o swoje zdrowie w związku z epidemią E-coli, wstrzymywali się z zakupem warzyw, przez co producenci nie mogli sprzedać swojej produkcji. Z tego powodu najwięcej strat w Polsce ponieśli producenci pomidorów i ogórków.
Świętokrzyscy rolnicy twierdzą, że w urzędach gmin i u sołtysów nie było szczegółowych informacji dotyczących możliwości ubiegania się o rekompensaty. Większość producentów sądziła, że odszkodowania należą się tylko tym, którzy warzywa uprawiali w szklarniach i tunelach foliowych. Dopiero dwa dni przed ostatecznym terminem składania wniosków "pocztą pantoflową" dowiedzieli się, że o odszkodowania mogą ubiegać się także uprawiający warzywa gruntowe.
W Świętokrzyskiem zebrano skargi na działalność ARR od ponad 3 tys. rolników. Dokumenty razem z pismem przewodnim zostały wysłane do Komisji Europejskiej. Równolegle zbierano nowe wnioski o wypłatę odszkodowań, które zostały przekazane Ministerstwu Rolnictwa.
We wrześniu marszałek województwa świętokrzyskiego Adama Jarubas skierował do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Marka Sawickiego prośbę o sprawdzenie sposobu przekazywania informacji przez ARR. Z kontroli przeprowadzonej przez resort rolnictwa w Agencji wynika, że rolnicy byli prawidłowo informowani o możliwości uzyskania rekompensaty.
Pełnomocnik poszkodowanych Irena Romanowska powiedziała w poniedziałek PAP, że wyniki kontroli nie są zaskakujące, bo ewentualne nieprawidłowości wskazałyby także na odpowiedzialność resortu rolnictwa, któremu podlega Agencja.
"Czujemy się poszkodowani i żądamy zadośćuczynienia. Wiemy, że marszałek nie ma wpływu na Agencję, ale reprezentuje tę samą opcję polityczną co ta instytucja i Ministerstwo Rolnictwa, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe. Jeżeli będą coś chcieli zrobić dla rolnika, to mogą to zrobić razem" - tłumaczyła Romanowska.
Protestujący nie wykluczają pozwu zbiorowego w tej sprawie przeciw ARR i resortowi rolnictwa. Chcą także ujawnienia nazwisk plantatorów, którzy uzyskali odszkodowania.
Z pikietującymi spotkał się sekretarz województwa Bernard Antos. "Marszałek zgłosił sprawę do Najwyższej Izby Kontroli, która poinformowała przed dwoma tygodniami, że wszczęła kontrolę w tej sprawie" - tłumaczył zgromadzonym.
Zdaniem wiceminister rolnictwa Andrzeja Butry, z którym w czwartek rozmawiała PAP, pretensje rolników były w dużym stopniu "nakręcone" przez opozycyjnych polityków podczas ostatniej kampanii wyborczej. "Przekonywano ich wówczas, że powinni się starać o unijne środki, mimo że nie spełniali warunków, by taką rekompensatę otrzymać" - mówił Butra.
Z kontroli resortu rolnictwa wynika, że Agencja w dostatecznym stopniu i właściwie poinformowała o rekompensatach. Informacje zostały rozesłane do ponad 300 różnych instytucji, m.in. do samorządów gminnych i powiatowych, izb rolniczych, ośrodków doradztwa rolniczego, do ogólnopolskich i lokalnych mediów.
Wiceminister przypomniał, że zasady uzyskania takiej rekompensaty wyznaczyła Komisja Europejska. Ustaliła także terminy składania wniosków. Takie dokumenty trzeba było dostarczyć najpóźniej do 11 lipca br. Obecnie sprawa rekompensat jest już zamknięta i "nie ma co łudzić rolników, że coś jeszcze dostaną" - podkreślił.
Polska na rekompensaty otrzymała 46 mln euro. ARR wypłaciła pieniądze, zgodnie z terminem - do połowy października, prawie 4,8 tys. gospodarstw, w tym 30 proc. środków trafiło do rolników z woj. świętokrzyskiego.
7320585
1