Państwa należące do Światowej Organizacji Handlu (WTO) rozmawiają w
Cancun o liberalizacji globalnego handlu. Kością niezgody są kwestie dotyczące
rolnictwa.
W dniach 10-14 września w meksykańskim mieście Cancun
odbędzie się szczyt WTO. Jeszcze niedawno wiązano z nim wielkie nadzieje. Miał
się stać kamieniem milowym na drodze do liberalizacji światowego handlu,
tymczasem członkowie organizacji zgodzą się najprawdopodobniej tylko na
połowiczne rozwiązania.
Liberalizacja handlu miała pomóc przede wszystkim
najbiedniejszym krajom, których nie stać na dotowanie własnego eksportu. Okazuje
się jednak, że państwa najbogatsze niechętnie rezygnują z pozycji dającej
przewagę własnym producentom. Najtrudniejszym tematem negocjacji są sprawy
dotyczące rolnictwa, a największym przeciwnikiem liberalizacji w tej dziedzinie
jest Unia Europejska, która znajduje się pod silną presją własnego lobby
farmerskiego.
O rolnictwie miano rozmawiać już na poprzednim szczycie w
Doha. Jednak wtedy Europa nie była gotowa do rozmów, państwa członkowskie nie
dogadały się bowiem w sprawie reformy własnej Wspólnej Polityki Rolnej (CAP).
Wydatki na CAP to w tej chwili najważniejszy punkt wspólnego budżetu. W
przyszłości Unia ma zrezygnować z części dopłat do produkcji, a w zamian tego
inwestować w infrastrukturę wsi. Na razie Unia jest największym eksporterem
żywności. Dopłaty, których udziela eksporterom sprawiają, że w państwach
rozwijających się produkcja po prostu się nie opłaca.
W sukurs
największemu eksporterowi przyszedł największy importer żywności. Przed
gruntowną liberalizacją obrotu produktami żywnościowymi broni się też Japonia.
Gdyby zliberalizować światowy rynek to japońskie rolnictwo nie wytrzymałoby
konkurencji, a kraj chce je utrzymać, choćby po to, żeby zachować tradycyjny
obraz japońskiej wsi. O skali japońskiego protekcjonizmu może świadczyć fakt, że
cło na importowany ryż wynosi tu 490 proc.
W Cancun zatriumfuje prawdopodobnie kompromis. Jego
rzecznikami są przede wszystkim Amerykanie, którym zależy choćby na minimalnym
postępie w negocjacjach. Prezydent Bush oświadczył już, że na przełom liczy w
2005 roku. - Zakończenie światowych negocjacji 2005 roku jest kluczową sprawą,
bo utworzenie światowego rynku to klucz do pomyślności zarówno bogatych, jak i
biednych - powiedział prezydent Kongresowi.
6366905
1