Tu jest Polska i tu się pije! - to słowa, które wypowiada bohater polskiego serialu komediowego. Udowodniliśmy, że to nie tylko slogan. W ostatnim roku wypiliśmy o 25 proc. więcej alkoholu.
- Wolę piwo, bo jest smaczniejsze. Ale jak wódka tak staniała po obniżeniu akcyzy, to zacząłem ją pić częściej - przyznaje pan Mieczysław z Olsztyna, którego zapytaliśmy, czy aktywnie przyczynił się do wzrostu spożycia alkoholu. - To chyba dobrze, że wspomagam rodzimą produkcję?
Równie "chwalebną" postawę prezentowało w ciągu ostatnie roku więcej mieszkańców regionu. Dzięki temu nie obniżamy wyniku ogólnopolskiego, z którego wynika, że od czerwca 2002 do czerwca 2003 roku wypiliśmy o 25 proc. alkoholu więcej niż w poprzednim rocznym okresie. Potwierdza to obrót w sklepach monopolowych.
Owocne lato
- Rzeczywiście sprzedaż nam wzrosła i to
nawet bardzo - potwierdza pan Marcin, sprzedawca w sklepie monopolowym w
Olsztynie. - Do południa sprzedajemy głównie alkohole mocniejsze, wódki,
koniaki, lepsze wina. Za to wieczorem zdecydowanie lepiej schodzi piwko, wina z
promocji. Sprzedajemy tego masę. Szczególnie owocne było lato. Teraz też nie
jest źle.
Z badań Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że sprzedaż piwa w kraju jednak zmalała i to na rzecz wódki (patrz infografika). Przyczyniło się do tego obniżenie akcyzy na alkohol przez ministra finansów. - Niepokojące jest to, że wśród osób pijących najwięcej czystego alkoholu (ponad 12 litrów rocznie), jest coraz więcej uczniów i studentów oraz osób o niskich dochodach - pisze w swoim raporcie Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Leci na łeb na szyję
Decyzja ministra finansów
spowodowała też, że zmniejszył się przemyt trunków zza wschodniej granicy.
- Według naszych statystyk, które sporządzamy co dwa tygodnie wynika, że
przemyt alkoholu stał się problemem marginalnym - mówi Ryszard Chudy,
rzecznik Izby Celnej w Olsztynie. - Jeszcze dwa lata temu przemycono do
Polski 18 tys. litrów alkoholu, rok temu tylko 6 tys. Nie chciałbym jeszcze
mówić o liczbach, jakimi zakończy się ten rok. Myślę jednak, że nie będzie nawet
połowy tej wielkości.