Najprawdopodobniej w połowie przyszłego roku będzie już można w Polsce zawierać kontrakty terminowe na zboża i wieprzowinę. Warszawska Giełda Towarowa czeka już tylko na licencję Komisji Nadzoru Finansowego. Czeka i doczekać się nie może.
Zmienność cen na rynkach rolnych to dzień powszedni na całym świecie. Stąd pomysł na zawieranie kontraktów terminowych, które gwarantują cenę pszenicy, rzepaku, czy mięsa za miesiąc, dwa, a nawet pół roku.
Michał Jerzak – prezes WGT SA – „Zarówno rolnicy, jak i przedsiębiorcy powinny dywersyfikować ryzyko.”
Ale, aby wystartować z kontraktami terminowymi trzeba mieć zgodę na licencję z Komisji Nadzoru Finansowego. WGT czeka na nią już pół roku i wszystko wskazuje na to, że jeszcze trochę poczeka. Dlatego na możliwość zawierania kontraktów można liczyć dopiero za kilka miesięcy. Ale minister rolnictwa zastrzega, że tzw. kontrakty futures nie są remedium na niestabilność rynków rolnych.
Marek Sawicki – minister rolnictwa - „Każdy uczestnik rynku jest potrzebny, ale trzeba pamiętać, że w 2007 roku spekulacje na kontraktach terminowych huśtały rynkiem.”
Do tej pory system kontraktów futures, taki jak choćby ten, który funkcjonuje na giełdzie w Chicago, był nieobecny u nas z bardzo prostej przyczyny. Rozbudowane mechanizmy interwencyjne, które zdejmowały nadwyżki produkcji z rynku i w ten sposób stabilizowały cenę powodowały, że zawieraniem kontraktów terminowych nikt nie był zainteresowany.