W najbliższej przyszłości należy oczekiwać wzrostu światowego popytu na żywność - uważa Dominika Milczarek- Andrzejewska, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego i członek zespołu doradców strategicznych premiera Donalda Tuska.Jej zdaniem, wysoki popyt na żywność będzie miał wpływ na utrzymywanie się jej wyższych cen.
"W przyszłości należy oczekiwać wzrostu popytu na żywność także w Polsce. Jesteśmy coraz bogatsi i pomimo tego, że udział żywności w wydatkach gospodarstw domowych maleje, to jest potencjał na kupowanie produktów lepszej jakości, konsumenci są już gotowi płacić za nie więcej. Rośnie więc popyt na żywność wyższej jakości" - powiedziała PAP Milczarek-Andrzejewska.
"Dlatego pomimo okresowych wahań jest duża szansa, że będzie on rósł (popyt - PAP)" - dodaje.
Ekonomistka uważa także, że światowy trend wzrostu cen produktów rolnych jest zjawiskiem, które będzie obserwowane w perspektywie wielu lat.
"Ceny produktów rolnych na świecie rosną, to jest trend, który nie jest krótkotrwały, ponieważ czynniki po stronie popytowej są bardzo silne. Według szacunków Banku Światowego, od roku 2002 do chwili obecnej średni poziom cen wzrósł ponad 2,5 razy. Należy to przypisać po pierwsze zwiększonemu popytowi ze względu na produkcję biopaliw, po drugie zaś wzrostowi popytu wśród najliczniejszych krajów świata, które się bogacą i na tym etapie rozwoju zwiększają swoją konsumpcję, są to np. Indie czy Chiny" - podkreśla Milczarek-Andrzejewska.
Wysokie ceny surowca utrzymają na wysokim poziomie, zdaniem doradcy premiera, także ceny żywności już przetworzonej.
"Prognozy dotyczące cen są obarczone dużym marginesem błędu, jednak z dostępnych danych można stwierdzić, że ceny żywności ustabilizują się na wysokim poziomie. Nie będą one jednak rosły w tak gwałtowny sposób jak ostatnim czasie" - uważa ekspert.
"Zatem popyt będzie generował wzrost (cen żywności- PAP), a strona podażowa najprawdopodobniej nie będzie mogła na to odpowiedzieć" - dodaje.
Ekonomistka podkreśla także, że udział żywności w koszyku inflacyjnym maleje, co dowodzi, że polskie społeczeństwo staje się zamożniejsze.
"Udział żywności w koszyku inflacyjnym od początku transformacji ustrojowej cały czas maleje, w tej chwili jest to 25,7 proc., na początku tej dekady było to ponad 28 proc., a na początku procesu transformacji - ponad 40 proc., co zbliżało nas do krajów słabo rozwiniętych, gdzie udział ten jest w granicach 40-60 proc." - zaznacza doradca Tuska.
"Jest to naturalna tendencja pokazująca, że polskie społeczeństwo bogaci się. W bogatszych krajach zmniejsza się bowiem udział wydatków na żywność w budżecie domowym" - dodaje.
Zdaniem Milczarek-Andrzejewskiej warto zwrócić uwagę na to, jak duża jest różnica pomiędzy udziałem w koszyku surowca i produktu finalnego.
"Jeśli spojrzymy stricte na produkty podstawowe to ich udział, według szacunków m.in. Janusza Jankowiaka, wynosi obecnie 0,4 proc. Jest to stosunkowo niedużo, resztę natomiast generują przetworzone produkty, np. wędliny czy galanteria nabiałowa" - podkreśla ekonomistka.
"Jeśli mówimy o wzroście cen żywności, warto spojrzeć i na to" - dodaje.
Wpływ sytuacji globalnej ma istotny wpływ na poziom cen w Polsce.
"Należy także pamiętać, że sytuacja na rynku globalnym silnie wpływa na politykę Unii Europejskiej i poprzez nią, na to, co będą mogli zrobić polscy producenci" - powiedziała ekonomistka.
"Wspólna Polityka Rolna jest w jakimś stopniu odpowiedzialna za sztucznie podtrzymywane ceny żywności. Ale wynika to z celów unijnej polityki rolnej, gdyż jedną z kluczowych kwestii są dochody rolników. Jej liberalizacja, o której mówi się coraz częściej, spowodowałaby spadek cen żywności, ale z drugiej strony mogłaby też obniżyć dochody części rolników" - zaznacza.
9161188
1