Puls Biznesu podał, że spadek krajowego popytu nie martwił sadowników, bo owoce jechały na Wschód. Sytuacja zaczyna się jednak komplikować.
Przed dekadą spożywaliśmy 23 kg, w ubiegłym roku - już tylko 14 kg. W tym czasie wzrosła konsumpcja cytrusów i bananów, choć jabłka są od nich zazwyczaj tańsze, a polski konsument patrzy na cenę. Jednak zdaniem IERiGŻ, na większy wzrost spożycia producenci nie mogą już liczyć. Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, jest jednak przekonany, że sadownicy nie muszą się martwić, bo krajowy rynek się ustabilizował.
Roman Cybulski, szef organizacji producentów Jabłuszko, nie ukrywa, że sklepy kupują z roku na rok coraz mniej jabłek, a sadownicy mogą się rozwijać, tylko rozszerzając dystrybucję.
Na wysokość spożycia wpływa wielkość zapasów. W 2012 r. były one tak duże, że ceny spadły i dzięki temu popyt na jabłka wzrósł. Zdaniem ekspertów, w tym roku na istotne obniżki nie ma co liczyć.
Dotychczas rosnącą z roku na rok produkcję sadownicy sprzedawali za granicę. Głównym odbiorcą pozostaje Rosja, ale nasze jabłka trafiają m.in. na Ukrainę. Sprzedaż tam ostatnio wyhamowała