Regionalne stowarzyszenie winiarskie wyszukało sobie siedzibę przy winnym wzgórzu w Zielonej Górze. Budynek wydzierżawiła jednak wiceszefowa organizacji - na prywatne centrum winorośli i wina.
Szef komisji rewizyjnej winiarskiego stowarzyszenia Stanisław Domaszewicz mówi o małym skandalu, szef stowarzyszenia Andrzej Słodkowski woli słowa "dziwna sprawa". Wiceprzewodnicząca stowarzyszenia Danuta Krojcig uważa z kolei, że doszło do nieporozumienia, które łatwo można rozwiązać. I że żadnej afery nie ma.
Ogólnopolskie Stowarzyszenia Plantatorów Winorośli i Producentów Wina powstało rok temu. By odnawiać tradycje winiarskie w regionie. Przez rok sporo się udało - kilkadziesiąt osób założyło plantacje winorośli i wytwarza wino. Liczą, że wkrótce będą mogli je też sprzedawać. Władze Zielonej Góry wystąpiły nawet do urzędu patentowego o zarejestrowanie znaku "wino zielonogórskie"
Zimą stowarzyszenie szukało siedziby. Padło na budynek po byłej firmie wulkanizatorskiej przy ul. Wrocławskiej. U stóp winnego wzgórza. W kwietniu zarząd stowarzyszenia podjął uchwałę, by zwrócić się o budynek do miasta. - Chcieliśmy starać się o unijne fundusze i stworzyć tam centrum winiarskie - mówi przewodniczący Słodkowski.
Ale stowarzyszenie ubiegła jego wiceszefowa D. Krojcig. W czerwcu wydzierżawiła od miasta teren i budynek. Zamierza tam stworzyć centrum winorośli i winiarstwa. Planuje postawić dwukondygnacyjny budynek, w którym na parterze można będzie kupić produkty regionalne - np. wino, ciastka, ocet, soki oraz profesjonalne akcesoria do uprawy winorośli i produkcji wina. Na piętrze miałaby być sala do degustacji i spotkań. - Budynek będzie nawiązywać do tradycji i zabytkowego charakteru tej części miasta - zapowiada D. Krojcig. - Będą tu elementy z kamienia, mur pruski...