Posiadacze samochodów narzekający na wysokie ceny benzyny w Europie i Stanach Zjednoczonych mogą być zdziwieni, że w Iraku litr benzyny kosztuje równowartość 1,3 centa amerykańskiego (czyli czterech polskich groszy).
W powojennym chaosie irackim niesłychanie niskie ceny paliwa są obok bezpłatnej kartkowej żywności jedną z niewielu rzeczy, na które Irakijczycy nie narzekają.
Jak wynika z ogłoszonego w tych dniach raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dzięki szczodrym subsydiom rządowym Irakijczycy płacą za benzynę wielokrotnie mniej niż ktokolwiek w krajach Europy czy w USA.
W Stanach Zjednoczonych litr benzyny kosztuje 67 centów, a w Wielkiej Brytanii 1,65 dolara.
W państwowych stacjach benzynowych Irakijczycy płacą też znacznie mniej niż ich sąsiedzi. W Iranie litr benzyny kosztuje równowartość 10 centów amerykańskich, w Jordanii 50 centów, a w Syrii 46 centów.
Nawet ci Irakijczycy, którzy kupują benzynę po wyższych cenach czarnorynkowych, często na niej zarabiają, przemycając ją do Turcji - podaje raport MFW.
Fundusz Walutowy krytykuje rząd Iraku za utrzymywanie hojnych subsydiów i podaje, że w zeszłym roku same subsydia benzynowe kosztowały państwo 3 miliardy dolarów, co stanowiło jedną ósmą produktu krajowego brutto.
Rząd iracki rozważał niedawno plan zmniejszenia subsydiów, ale odrzucił go w obawie przed rozruchami.
W zeszłym miesiącu rząd Jemenu zniósł subsydia na produkty naftowe, ale kilka dni później, gdy w największych miastach kraju wybuchły zamieszki, uchylił swą decyzję.