Polski rząd chce zmienić system dopłat dla rolników - wynika z nieoficjalnych informacji. Zgodnie z propozycjami, z budżetu państwa nie otrzymają pieniędzy te osoby, które kupiły ziemię, nic na niej nie hodują, bo traktują ją tylko jako sposób na dorobienie. Obecnie, wszyscy rolnicy i ci, którzy mają ziemię, dostają dopłaty do każdego hektara zarówno z Brukseli, i z polskiego budżetu.
System dopłat spowodował, że sprytni inwestorzy dostrzegli w tym szansę na to, by szybko i dużo zarobić. Kupili więc łąki, koszą je raz do roku, nie hodują zwierząt i otrzymują 70 euro za hektar z Brukseli i drugie tyle z budżetu państwa. Takie gospodarstwa zajmują aż milion hektarów, czyli prawie jedną trzecią wszystkich użytków zielonych. Właściciele tych gospodarstw nazywani są rolnikami z Marszałkowskiej i to właśnie w tych inwestorów kapitałowych mają uderzyć propozycje rządu.
Ministerstwo Rolnictwa mówi, że szkoda dla nich pieniędzy z polskiego budżetu i szkoda ziemi, bo jeśli nie jest ona uprawiana i nie ma naturalnego nawozu, staje się jałowa. Rząd planuje określić minimalną liczbę trzody chlewnej na 1 hektar. Jednak zanim zgłosi propozycje Komisji Europejskiej, będzie musiał zastanowić się, co zrobić z biednymi rolnikami, których nie będzie stać na zakup kolejnych zwierząt.