Na pytanie, jakich artykułów spożywczych mamy w Polsce za dużo, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Tymczasem Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o nadmiernych zapasach produktów rolnych.
Unia Europejska boi się, że po 1 maja na wspólnym rynku pojawią się w nadmiarze towary rolne z nowych krajów członkowskich, zakupione wcześniej przez przedsiębiorców z tych krajów w celach spekulacyjnych.
- Nasza taryfa celna różni się od unijnej - wyjaśnia wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa. - Na przykład na ryż i oliwę z oliwek mamy w Polsce zerowe cło, a w Unii sięga ono kilkudziesięciu procent. Dlatego Komisja Europejska wydała dwa rozporządzenia, mówiące o wysokim opodatkowaniu nadmiernych zapasów cukru i pozostałych produktów rolnych w nowych krajach członkowskich. Na polskiej liście znalazło się ponad 200 artykułów, których nadmierne zapasy Unia zamierza opodatkować.
- Zgadzamy się z tym, że trzeba przeciwdziałać spekulacji, ale jesteśmy przeciwni używaniu tego instrumentu w celu ograniczenia konkurencyjności polskich producentów - twierdzi Plewa. - Istnieje bardzo głęboki rozdźwięk między stanowiskiem polskim i unijnym - przyznaje.
- Nasi partnerzy są odporni na wszelkie argumenty i żądają uruchomienia machiny administracyjnej, która będzie kontrolować przedsiębiorstwa - mówi minister.
Kontrola polegać ma na sprawdzeniu przez ministerstwo rolnictwa pisemnych informacji przedsiębiorców, potwierdzających istnienie zapasów w dniu 1 maja br., a złożonych do 30 czerwca br. Kara za zgromadzenie nadmiernych zapasów towarów rolnych ma równać się wysokości stawek celnych UE na te produkty.
Na pytanie, jakich produktów mamy w Polsce za dużo, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Zapasy są nie tylko u producentów, ale też w hurtowniach i sklepach. Nie mamy też metody szacowania zapasów.
- Rozmowy nie zostały jeszcze zakończone, ale od wielu miesięcy nie obserwujemy żadnego postępu - informuje Jerzy Plewa i wyjaśnia, że Komisja Europejska zgodziła się na przykład na usunięcie z listy margaryny i ananasów konserwowanych, ale wpisała na listę mięso drobiowe.
Tymczasem drobiu od jakiegoś czasu nie importujemy, a zapasy, które są na rynku, pochodzą z polskich ferm. Na liście znalazły się też produkty zbożowe, mimo że zbóż w Polsce w tym roku brakuje.