Problemy polskich rybaków już niedługo mogą być mało ważne. Biolodzy badający morski ekosystem ogłosili właśnie, że jeszcze za życia większości z nas dojdzie do ogromnej ekologicznej katastrofy.
Na rybnym rynku hurtowym w Londynie codziennie sprzedaje się 25 tysięcy ton ryb ze wszystkich mórz i oceanów świata. Ale zdaniem naukowców badających morski ekosystem już w 2048 roku wszystkie takie miejsca przestaną istnieć. Niekontrolowane połowy doprowadzą do tego, że za kilkadziesiąt lat większość gatunków morskich po prosty przestanie istnieć.
Boris Worm – Dalhousie University – autor badań: - Kiedy zobaczyłem wyniki badań zmroziło mnie, byłem zszokowany, nie sądziłem, że to nastąpi tak szybko
Dla bogatych krajów rozwiniętych oznacza to bezrobocie dla rzeszy rybaków oraz poważne zmiany w naszym menu, z którego znikną dania rybne. MY sobie z tym poradzimy. Dużo poważniejsze kłopoty czekają biedne kraje Południa. Dla wielu z nich rybołówstwo to jedyne źródło utrzymania, a przede wszystkim pożywienia.
Główną przyczyną niebezpiecznego przetrzebienia populacji morskich organizmów są oczywiście niekontrolowane i zbyt duże połowy ryb.
- Jeśli będziemy postępować tak jak robiliśmy to przez ostatnie 50 lat to jeszcze za naszego życia będziemy świadkami całkowitego braku ryb – dodaje Boris Worm.
Nie wszyscy naukowcy zgadzają się z wynikami tych badań uważając, że są one „lekko przesadzone”.
Ray Hilborn – University of Washington: - Jeśli zrobimy kalkulacje to wyjdzie, że tracimy, 15% potencjalnych połowów to jeszcze nie kryzys.
Raport nie pozostawia wątpliwości. Jedyną szansą na uniknięcie katastrofy i wyginięcia prawie wszystkich gatunków morskich jest znaczne ograniczenie połowów.