Przyjemność z łowienia ryb to przeszłość. Wędkarz zamiast cieszyć się
z obcowania z naturą, od 1 stycznia musi rejestrować każdą złapaną rybkę.
Wszystkie dane powinien zanotować w specjalnym
zeszycie.
Wędkarze zawdzięczają nowe przepisy Najwyższej Izbie Kontroli. To jej raport
zmusił Polski Związek Wędkarski do wprowadzenia zmian.
A jest ich niemało.
Każdy wędkarz musi teraz odnotować w zeszycie datę połowu, miejsce, w które
wybrał się na ryby i nazwę złowionej ryby. Jak już się z tym upora, może zabrać
się za ważenie i mierzenie okazu. Te dane musi umieścić w kajeciku. Wpisania
wymiarów PZW wymaga - na pocieszenie - tylko w przypadku złowienia pstrąga,
lipienia, sandacza, suma i szczupaka. To nie wszystko. Na koniec sezonu każdy
musi podsumować dane i podać łączną wagę poszczególnych gatunków. Dla każdego
łowiska oddzielnie. Wszystko w tym samym zeszycie kosztującym 4 zł.
- To
kolejny martwy przepis. Ciekaw jestem, jak będą sprawdzać rzetelność wpisywanych
danych - zastanawia się Grzegorz Goliszek, wędkarz z Puław.
Tymczasem Zarząd
Okręgu Lublin Polskiego Związku Wędkarskiego liczy na zrozumienie i sumienne
wypełnianie rejestru. Wyniki rejestracji mają związkowi posłużyć do planowania
lepszego zarybiania łowisk i ich ochrony - czytamy w instrukcji PZW. A poza tym
związek broni się, że to nie on stoi za nowymi przepisami. - To nie jest nasz
pomysł. Najwyższa Izba Kontroli poleciła nam wprowadzić rejestrację łowionych
ryb - tłumaczy Władysław Waligóra z Zarządu Głównego Polskiego Związku
Wędkarskiego w Warszawie. - Zdaniem NIK jako gospodarz wód, powinniśmy wiedzieć,
czym administrujemy. Zdaję sobie sprawę, że jest to uciążliwe dla wędkarzy, ale
musieliśmy wykonać zalecenie.
- Czego ci urzędnicy nie wymyślą. To przecież
nonsens. Szkoda że ryby nie mają głosu, bo pewnie stanęłyby w naszej obronie.
Przecież teraz nad wodę trzeba będzie jeździć z sekretarką - oburza się Piotr
Zagała, wędkarz z wieloletnim stażem.
W lubelskim okręgu PZW blisko 20 tys.
jego kolegów powinno zaopatrzyć się w przybory biurowe - tyle osób widnieje w
rejestrze okręgu. - Książeczki wydajemy przy okazji opłacania składek rocznych -
usłyszeliśmy w kole PZW Lublin-Miasto. - Nie ma obowiązku noszenia ich ze sobą.
Można wypełnić je w domu. Skontrolujemy je za rok, w czasie płacenia kolejnych
składek.