Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Meszki atakują w Wielkopolsce

22 maja 2006

Owady atakują. Ich ofiary cierpią w milczeniu lub - jak trener Lecha - kontratakują. Gdy na meczu na stadionie Amiki we Wronkach zaatakowała go chmura meszek, a kilka wpadło mu do ust, nie poddał się. - Pogryzłem je i połknąłem. Nie są trujące - wyznaje.

Koleżanka siedząca obok drapie się po ręce, inna skarży się na opuchnięte nogi. Obie tak jak wielu Wielkopolan są ofiarami meszek. - Meszek lub muszek nieco mniejszych od meszek - uściśla prof. Ignacy Korczyński, kierownik katedry entomologii w Akademii Rolniczej. - Większości z nas jednak zaatakowały meszki. To właśnie ich czas - dodaje.

A czas meszek zaczyna się w połowie maja i trwa dwa lub trzy tygodnie. Możemy wtedy zauważyć bąble, opuchliznę, męczące swędzenie i zaczerwienienia na swoim ciele. - Niestety, ugryzienia meszek mogą dać silne objawy alergiczne - nie ukrywa prof. Korczyński.

My, ludzie, i tak mamy szczęście, bo mimo niemiłych konsekwencji raczej nie umrzemy od ataku tych stworzeń. Gorzej mają zwierzęta. Znane są przypadki śmierci bydła, np. w 1997 r. pod Koninem po ataku meszek padło całe stado.

Jak wygląda meszka? - To bardzo pospolite zwierzątko. Sześć nóg, skrzydła. Nasza polska odmiana mierzy 2-3 milimetry. Te zagraniczne są większe - 5-6 milimetrów - opowiada prof. Korczyński. Meszki są zatem mniejsze od komarów i trudniej je dostrzec. Rozwijają się w bieżącej wodzie i żywią glonami. Atakują tylko samice. - Bo to one potrzebują dodatkowych składników, aby złożyć jaja - tłumaczy profesor.

Meszki nie przenoszą chorób, ale ich atak jest jeszcze boleśniejszy niż w przypadku komara. Tak jak komary lubią tereny podmokłe. Zatem możemy je spotkać nad jeziorami, rzekami, stawami. - Najwięcej jest ich w pogodne dni albo tak tuż przed burzą - mówi prof. Korczyński.

Są jednak w naszym regionie takie miejsca, które zdaniem wielu bez względu na pogodę są pełne meszek. Pierwsze to okolice Areny. - Byłam tam kilka minut, a zostałam pogryziona na całym ciele - mówi pani Kasia. - Meszki weszły mi pod bluzkę, spódnicę, do nosa - dodaje. Potwierdzają to inni. - Nawet pod powiekę dostało mi się to stworzenie - mówi pani Basia z Łazarza. - A pies po spacerze piszczał z bólu.

Znany z ataków tych stworzeń jest też stadion Amiki we Wronkach. - Gdy ogląda się relację z meczu w telewizji, to wszędzie widać te latające owady - przyznaje Franciszek Smuda, nowy trener KKS Lech Poznań. Dają się one mocno we znaki. - Ja podczas meczu biegam, daję instrukcje, krzyczę. I jak napadła na mnie chmura meszek, to kilka wpadło mi do ust - relacjonuje Smuda. - Pogryzłem je i połknąłem - przyznaje. - Nie są trujące - dodaje szybko.

Większość z nas jednak odczuwa nieprzyjemne objawy nawet przez ponad tydzień od spotkania z owadami. Specjaliści zalecają jasne ubrania na spacery i używanie środków odstraszających. W aptekach znajdą też coś dla siebie ci, którzy już zostali zaatakowani. Medykamenty kosztują od ok. 4 do ok. 20 zł.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę