Portal TVP.info podał, że jest ostry konflikt między rybakami, a ministerstwem rolnictwa. Poszło o tzw. trójpolówkę, czyli obowiązujące przez trzy ostatnie lata zasady podziału limitów połowowych na dorsze. Rząd od nowego roku wprowadził nowe zasady, a rybacy rozpoczęli protesty.
Rybacy już raz wyszli na ulicę. 5 stycznia, w samo południe ponad 150 osób zablokowało jedną z ulic w Gdańsku. To pierwszy z serii zapowiadanych protestów. – Jeżeli to nie pomoże to przyjeżdżamy do Warszawy na demonstracje przed siedzibą premiera. Nie wykluczamy także procesów sądowych z ministerstwem rolnictwa – zapowiada Andrzej Tyszkiewicz ze Związku Rybaków Polskich
Rybacy są zdesperowani z powodu nowych zasad podziału limitów połowowych. Do tej pory obowiązywała tzw. trójpolówka. Podczas, gdy 1/3 kutrów łowiła pozostałe 2/3 stały w portach, a armatorzy otrzymywali rekompensaty. Teraz ma to się zmienić. Limitem mają się podzielić wszyscy. – Ta kwota, która wystarczała na 1/3 ma być rozdzielona na 3/3, czyli na wszystkich, to po prostu oznacza ekonomiczny upadek całej branży – twierdzi Grzegorz Hołubek prezes Związku Rybaków Polskich.
Zdaniem rybaków takie rozwiązanie oznacza, że w kwietniu cały limit zostanie wykorzystany, a kutry nie będą mogły wypływać z portów. – Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Tak trudnej sytuacji jeszcze nie było w rybołówstwie – mówi Jerzy Wysoczański ze Związku Rybaków Polskich.
Ale resort rolnictwa nie chce ustąpić. Mimo protestów rybaków „trójpolówki” nie będzie. Powód? Było to rozwiązanie tymczasowe, a pieniądze na rekompensaty za postoje kutrów dawała Bruksela. Miał to być pomysł na ochronę przetrzebionych stad ryb. – Chodziło o to, aby realizować krajowy program ochrony dorsza. W zamian za to otrzymaliśmy finansowe wsparcie, na trzy lata, a to się skończyło 31 grudnia 2011 roku – tłumaczy wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke.
Resort rolnictwa przypomina także, że tegoroczna kwota połowów dorsza jest o 15% wyższa więc możliwości rybaków są większe. Poza tym, zdaniem rządu, protestuje tylko nie wielka grupa rybaków, która z tzw. trójpolówki czerpała największe korzyści. – W przypadku szprota i śledzi mamy kompromis. Szacuje, że 95 proc. rybaków odebrało już tzw. specjalne zezwolenia połowowe, czyli w jakiś sposób akceptują sposób podziału kwot połowowych – przypomina Kazimierz Plocke.
Przez ostatnie trzy latach rybacy, który korzystali z „trójpolówki” i nie wypływali w morze otrzymali rekompensaty na sumę ok. 300 milionów złotych.
7791378
1