A u nas przydałby się „Projekt Len”, bo dla producentów tej rośliny miniony rok okazał się katastrofalny. A jeszcze niedawno plantatorów cieszyła dobra cena, a odbiorców wysoka jakość surowca. Teraz rolnicy zostali z tonami niesprzedanego lnu i pustymi kieszeniami.
Janina Madej o lnie wie wszytko. Jego uprawą ona i jej rodzina zajmuje sie od pokoleń. To praca trudna i czasochłonna. Roboty było mult. Chodziliśmy ubrudzeni, ukurzeni jak czarne murzyny.
Jednak przez na lnie można było zarobić. Dlatego w tej gminie uprawia go prawie każdy.
Kazimiera Poniewazik: bardzo dużo było włókna. Ja osobiście chociaż gospodarzę sama to miałam więcej jak po hektarze tego lnu.
Niestety w minionym roku punkty skupu kupowały niewiele lnianych włókien i po niskie cenie.
Janina Madej: nic nie sprzedawałam, bo mi się wydawało, że na tyle wkład pracy i tyle kurzu – to nam się wydawało, że to jest za bezcen.
Rolnicy liczyli ze może cena wzrośnie -niestety z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. W końcu punkty skupu przestały przyjmować surowiec.
Anna Grzesiak: ile razy żeśmy zadzwonili do skupującego to nie skupuje, nie skupuje i nie skupuje.
Jarosław Małysz: w Internecie poszukać to nie ma nic na temat skupu.
Wszystkiemu winna jest sytuacja na rynku- odbiorcami lubelskiego lnu byli głównie kontrahenci ze wschodu - Litwy, Łotwy, Estonii a nawet z Chin.
Czy sytuacja się zmieni - nie wiadomo. Nie wiadomo także co zrobić z gotowym do przerobu włóknem lnianym.