Najpierw był SAPARD teraz Sektorowy Program Operacyjny. Z programu inwestycji trafi do rolników prawie dwa i pół miliarda złotych. Ale pieniędzy zostało już niewiele. Do tej pory przyjęto ponad 20 tysięcy wniosków. Jedna czwarta chętnych już podpisała umowy.
Nie wyobrażamy sobie modernizowania gospodarstw bez funduszy unijnych, ale wymaga to ogromnej cierpliwości. Tak najczęściej rolnicy mówią o programie inwestycji w gospodarstwach rolnych. Droga od złożenia wniosku do uzyskania pieniędzy jest długa i skomplikowana.
Zdaniem Agencji restrukturyzacji skorzystanie z programu nie stwarza rolnikom problemu. Świadczy o tym ogromne zainteresowanie. Fundusze powoli się kończą. W siedmiu województwach już zamknięto program. Niecierpliwią się ci, rolnicy, którzy jeszcze czekają na podpisanie umowy. Najbardziej na czasie zależy tym, którzy złożyli wnioski o dofinansowanie zakupu kombajnów i pras zbierających.
Po żniwach maszyny nie będą już tak potrzebne. "Są takie dyskusje, aby można było zaproponować niektórym rolnikom, czy wszystkim rolnikom inne rozwiązanie. Nie czekać na podpisanie umowy, a dokonać zakupu wcześniej." - mówi Edward Adamiec wice prezes ARiMR
Problemu by nie było gdyby nie wcześniejsze zaległości. Dotychczas ponad 300 rolników otrzymało zwrot poniesionych kosztów z programu inwestycji. Pan Robert Dziliński przyznaje, że zanim dostał dotacje musiał często odwiedzać regionalne biuro Agencji Restrukturyzacji. Składał różne wyjaśnienia, ale opłacało się.
Ale od zakupu maszyn do uzyskania zwrotu połowy poniesionych kosztów minęło prawie pięć miesięcy. Jedyne, co martwi teraz pana Roberta, to mniejsze niż planował dochody ze sprzedaży pszenicy. Ceny ziarna nadal są niskie a kredyt pomostowy trzeba spłacać.