Ujawnioną przez "Pomorską" aferą z testami na obecność u bydła groźnej choroby BSE zajęły się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratura. Polska straciła 12 mln euro. Nie ma pewności, czy testy dawały prawidłowe wyniki.
z ABW i prokuratorzy wzięli pod lupę fundację "Fundusz Współpracy". Sprawdzą, czy nie dopuściła się ona przekrętów w organizowanych przez siebie unijnych przetargach.
Dziesięć lat za niegospodarność
Śledztwo dotyczy m.in. przetargów na zakup testów na BSE. Organy ścigania zajęły się sprawą po publikacji "Pomorskiej". Pisaliśmy o nieprawidłowościach w trzykrotnie organizowanym przez FFW przetargu na kupno sprzętu i testów do wykonywania badań na obecność BSE u bydła. W wyniku unieważnienia dwóch pierwszych przetargów Polska zaprzepaściła 12 mln euro dotacji z Unii Europejskiej. Trzeci przetarg zakończył się w atmosferze skandalu wygraną szwajcarskiego koncernu Roche Diagnostics. Kontroferentem była firma z Bydgoszczy, która dochodzi teraz swego przed sądem.
Podejrzenie o działaniu fundacji "Fundusz Współpracy" na szkodę skarbu państwa złożył w prokuraturze pod koniec 2005 roku Zbigniew Wassermann, dziś minister - koordynator ds. służb specjalnych.
- Pod nadzorem warszawskiej Prokuratury Okręgowej prowadzimy postępowanie w sprawie wyjaśnienia tego, czy faktycznie doszło do nieprawidłowości w przetargach organizowanych przez tę fundację - przyznaje Barbara Kuczyńska z biura prasowego ABW.
Zbyt wiele nie chce też na razie ujawnić prokuratura. - Śledztwo jest w toku. Sprawdzamy, jak "Fundusz Współpracy" wydatkował pieniądze z budżetu państwa w latach 2000-2005. Badamy, czy doszło do karalnej niegospodarności - wyjaśnia "Pomorskiej" Maciej Kujawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Winnym grozić może za to kara do 10 lat pozbawienia wolności.
W wyjaśnienie sprawy zaangażowało się także Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Badania na obecność BSE u bydła prowadzą bowiem podlegające mu laboratoria. - Tym, czy doszło do nieprawidłowości już na etapie wyboru dostawcy testów i sprzętu zajmują się prokuratorzy i ABW. My natomiast rozpatrujemy skargi kierowników laboratoriów. Jeżeli potwierdzi się, że firma Roche Diagnostics, która przetarg wygrała, nie wywiązuje się z zamówienia, umowa z nią zostanie zerwana. Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu kilku tygodni - twierdzi Jan Krzysztof Ardanowski, wiceminister rolnictwa.
To nie koniec kłopotów fundacji "Fundusz Współpracy" i koncernu Roche Diagnostics. Pozew przeciwko nim skierowała już do Sądu Okręgowego w Warszawie bydgoska firma ChS Computers, która przetarg przegrała. - Konkurenci nie spełnili warunków narzuconych w zamówieniu, dlatego nie rozumiem, jak można było podpisać z nimi umowę - mówi Jacek Stielow, szef ChS Computers. Z kolei Andrzej Banaszkiewicz, dyrektor Roche Diagnostics Polska uważa, że przetarg odbył się zgodnie z prawem. - To, co mówi dyrektor Stielow, to pomówienia. A ChS nie jest dla nas żadną konkurencją.
Bydgoszczanie domagają się unieważnienia podpisanego z Roche kontraktu i wypłacenia im 10 mln zł odszkodowania. Pierwsza rozprawa 16 maja.