Producentów cieszy przyjęcie przez rząd projektu ustawy biopaliwej. Mają jednak swoje uwagi. Nie wiedzą też co z akcyzą.
Pierwszym wymiernym efektem przyjęcia przez rząd ustawy o biopaliwach był wzrost kursów spółek, które mogą na tym skorzystać. Mocno zdrożały akcje Skotanu (nawet o 15 proc.) i Elstar Oils (7 proc.). Później entuzjazm inwestorów osłabł. Przedstawiciele biopaliwowego biznesu podeszli do ustawy z nieco większą rezerwą niż inwestorzy.
Wreszcie coś ruszyło
Firmy przyznają, że powód do zadowolenia jest, bo decydenci przychylniej patrzą na branżę.
— Widać wyraźnie, że rząd próbuje pogodzić interesy wszystkich grup zainteresowancych produkcją biopaliw — twierdzi Marcin Buczkowski, wiceprezes ZA Puławy, które chcą produkować około 100 tys. ton estrów metylowych rocznie.
Nowa ustawa może wejść w życie 1 stycznia 2007 r., pod warunkiem że przejdzie całą ścieżkę legislacyjną, nie zawetuje jej prezydent i nikt nie zaskarży jej do Trybunału Konstytucyjnego (TK), jak bywało wcześniej.
— Poczekajmy na ewentualne modyfikacje — mówi Jerzy Starak, właściciel Olvitu.
Uwaga, szara strefa
Nie wszystkim uczestnikom rynku odpowiada jego rozdrobnienie. Nowa ustawa, w przeciwieństwie do aktu z października 2003 r., umożliwia rolnikom produkcję biopaliw na własne potrzeby. Nie będą jednak mogli wprowadzać ich do obrotu. Będą także zmuszeni prowadzić skład podatkowy. Wyjątkiem jest produkcja czystego oleju roślinnego, podstawowego surowca do produkcji estrów metylowych (biodiesla).
— Mogą powstać „ciche” stacje paliw, które będą zaopatrywały lokalny rynek. Uczczuplą one dochody budżetu państwa i negatywnie wpłyną na jakość biopaliw — mówi Wiesław Kaczmarek, prezes Brasco, były minister skarbu.
Co gorsza — przedsiębiorcy nie znają jeszcze uwarunkowań finansowych dla branży. Ma ją określić odrębna ustawa.
— Czekamy na rozwiązania dotyczące akcyzy. Wyznaczą one kryterium ekonomicznej opłacalności projektów. Najważniejsze, by uregulowania podatkowe zawierały zachętę do rozwoju tej gałęzi przemysłu — podkreśla Marcin Buczkowski.
Burzliwa historia
W poprzednich latach najwięcej kontrowersji wzbudzał obowiązek dodawania biokomponentów do paliw. Obecny projekt przewiduje, że producent obowiązany jest zapewnić co najmniej minimalny udział biokomponentów i innych paliw odnawialnych w ogólnej ilości paliw i biopaliw wprowadzanych przez niego do obrotu lub zużywanych na własne potrzeby. Ten minimalny udział określi Rada Ministrów. Rząd przyjął we wtorek, że do 2010 r. ma on osiągnąć 5,75 proc. Zgodnie z projektem ustawy, biopaliwa ciekłe to benzyny silnikowe zawierające powyżej 5 proc. bioetanolu lub powyżej 15 proc. eterów oraz olej napędowy zawierający ponad 5 proc. biokomponetów. Biopaliwa mają być sprzedawane w oznakowanych dystrybutorach.
To właśnie te kwestie były powodem zablokowania przez TK ustawy biopaliwowej z października 2003 r. Stwierdził on, że ustawa nie określa górnej granicy poszczególnych biokomponentów w biopaliwach ciekłych, która powinna stanowić gwarancję jakości. Zdaniem TK ustawa nie nakładała na rząd obowiązku uwzględniania — przy wydawaniu rozporządzenia określającego udział biopaliw w paliwach — wyników badań nad ich wpływem na eksploatację silników. TK stwierdził też, że ustawa narzuca użytkownikom pojazdów obowiązek zakupu paliw z biokomponentami.