Rząd przygotowuje ograniczenia w kupowaniu państwowej ziemi przez rolników, którzy mają gospodarstwa większe niż 100 hektarów. Opozycja już zapowiedziała, że nie poprze takich restrykcji.
Obecne przepisy o kształtowaniu ustroju rolnego państwa mówią, że za gospodarstwo rodzinne uważa się takie, którego powierzchnia jest nie większa niż 300 hektarów. Rząd chce obniżyć tę wielkość, aż trzykrotnie.
Henryk Kowalczyk – wiceminister rolnictwa: Niewiele już zostało gruntów wolnych w zasobie skarbu państwa, dla których możemy wspierać gospodarstwa rodzinne.
W praktyce dla rolników oznacza to tyle, że osoby, które mają gospodarstwa ponad 100 hektarowe będą mogły je dalej powiększać, ale tylko na wolnym rynku. Nie będą natomiast mogły startować w przetargach organizowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych.
Chodzi o to, aby preferencyjnie traktować gospodarstwa małe, które zdaniem rządu powinny dalej się rozwijać. Opozycja ma jednak sporo wątpliwości. - Dla niektórych województw byłby to obszar adekwatny np. dla województw wschodnich i południowych, ale dla Wielkopolskiego może to być sporym problemem. – twierdzi Stanisław Stec – poseł SLD.
Za odrzuceniem rządowego projektu na pewno będzie głosować Platforma Obywatelska. – Wydaje mi się, że działania powinny być odwrotne, tzn., żeby gospodarstwa rodzinne były przynajmniej wielkości 300 ha. – mówi Kazimierz Plocke – poseł PO.
Resort rolnictwa zaproponuje także ograniczenie liczby osób, które mogą brać udział w przetargach organizowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Projekt nowelizacji za dwa tygodnie powinien trafić do konsultacji międzyrządowych.