Kilkuset rybaków zajmujących się hodowlą karpi protestowało we wtorek przed ministerstwem gospodarki morskiej w Warszawie domagając się uruchomienia rekompensat wodno-środowiskowych. Rybacy złożyli petycję do ministra gospodarki morskiej Marka Gróbarczyka.
W petycji organizatorzy Ogólnopolskiego Solidarnościowego Protestu Rybaków Śródlądowych domagają się uruchomienia dopłat rolno-środowiskowych, które zostały zapisane w rozporządzeniu ministra gospodarski morskiej z dn. 28 lutego br. Ministerstwo w marcu poinformowało o zamiarze przeznaczenia tych środków na inny cel. Resort jest gotowy do rozmów z "karpiarzami" "przy stole, a nie na ulicy".
"Rekompensaty miały być przeznaczone dla wszystkich 16 województw, teraz minister chce, by pieniądze dostały tylko trzy nadmorskie województwa. Jest to skandal ze względów społecznych, niesprawiedliwość. (...) Są to środki, które w części rekompensują hodowcom ryb na stawach utrzymania polskiej przyrody i obszarów Natura 2000" - poinformował dziennikarzy przewodniczący Rybackiego Sztabu Kryzysowego Sławomir Litwin.
"Konsekwencją takiej decyzji będzie zmarnowanie 92 mln euro, pieniądze te miały swój określony cel: zwiększyć produkcję, zabezpieczyć ochronę przyrody, by utrzymać retencję wody dla Polski" - dodał.
Jak tłumaczyła PAP Justyna Ossowska-Niezgorska z gospodarstwa Agro-Ryb w Koszelewach, produkcja karpi jest nieopłacalna. Zbyt duże straty powodują ptaki m.in. kormorany, które żywią się na stawach. Gospodarstwo funkcjonuje dzięki m.in. agroturystyce. Mieści się ono na terenach Natura 2000, gdzie nie można nawet przepłaszać ptaków - mówiła.
Prezes Polskiego Towarzystwa Rybackiego Marek Ferlin wyjaśnił, że minister chce zabrać te środki, gdyż chce wypłacać rybakom morskim tzw. postojowe za niełowienie ryb. "Minister nie negocjuje sprawy zabrania dopłat, tylko informuje, że pieniądze te zabierze, a my się na to nie zgadzamy" - powiedział Ferlin. Dodał, że rybacy śródlądowi powinni mieć dopłaty, gdyż ponoszą koszty zarybiania, pasz, chorób ryb.
Jego zdaniem, dopłaty nie wpływają na cenę karpia, gdyż zależy ona głównie od tego jak się udała hodowla tych ryb w Czechach i na Węgrzech, gdzie jest tańsza ze względów klimatycznych. By z nimi konkurować polscy rybacy muszą często obniżać ceny.
Dyrektor departamentu rybołówstwa Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Janusz Wrona, zapytany przez dziennikarzy o powody pikiety rybaków, skomentował: "Uważam, że lepszym elementem byłaby dyskusja z nami, a nie pikieta".
"Pikieta jest przedwczesna, wszystkie zmiany programu operacyjnego podlegają normalnemu procesowi legislacyjnemu i są tam również konsultacje społeczne. Przekazaliśmy informację do środowiska, że jest rozpatrywany pomysł alokacji środków przeznaczonych na działania wodno-środowiskowe" - powiedział.
Wrona zaznaczył, że "w innych krajach ościennych nie ma dopłat wodno-środowiskowych. A jeżeli chodzi o nabory, to w tym tygodniu uruchomiony został priorytet 2. Sukcesywnie wprowadzane są nabory na poszczególne działania, ponieważ Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa musi być do tego przygotowana i stworzyć odpowiednie procedury. (ARiMR zajmuje się wypłatą unijnych środków dla rybaków).
"Jeżeli chodzi o działania wodno-środowiskowe nie możemy uruchomić czegoś o czym właśnie rozmawiamy. Natomiast czas mamy na uruchomienie tego działania do 2019 r." - podkreślił. Dodał, że brak zgody ze strony środowiska "karpiarzy" będzie brany pod uwagę. Wszystko zależy od rozmów, które rozpoczęliśmy 19 kwietnia które będą trwały dalej. Właśnie oczekujemy na informację, kiedy będzie następne spotkanie, przy stole, a nie na ulicy.
Dyrektor poinformował, że dotychczas odbyły się dwa spotkania, jedno z ministrem Gróbarczykiem w Ożarowie w połowie marca, gdzie minister obiecał rozpocząć konsultacje ze środowiskiem rybackim; drugie miało miejsce 19 kwietnia - tam odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania rybaków, które padły w Ożarowie oraz poprosiliśmy ich o materiał, nad którym mamy dyskutować. "Usłyszeliśmy odpowiedź, że taki materiał musi być uzgodniony ze wszystkimi rybakami i że - jak będą gotowi do dalszych rozmów - poinformują telefonicznie" - powiedział Wrona.
"Oczekiwaliśmy od rybaków odpowiedzi, jak widzą dalej rekompensaty wodno-środowiskowe w sytuacji, jeśli są potrzebne również pieniądze na rybołówstwo morskie" - zaznaczył Wrona.
Zdaniem dyrektora, sytuacja gospodarstw karpiowych jest różna. Są takie, które sobie dają radę i produkcja tych ryb jest opłacalna, i one nie potrzebują żadnych rekompensat, ale są takie, które są w złej sytuacji, a rekompensaty by ją poprawiły. Wrona dodał, że dla rybaków śródlądowych nadal będą dostępne środki na inwestycje ok. 170 mln euro.
Rybacy zamierzają złożyć petycję w tej sprawie także do premier Beaty Szydło.
(PAP)