- Doświadczenia z uprawą wierzby energetycznej wypadają pozytywnie, ale też negatywnie - przyznał dr Mariusz Stolarski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, podczas wczorajszego seminarium "Bioenergia w rolnictwie", które odbyło się w Minikowie pod Bydgoszczą.
Ropy naftowej na świecie wystarczy jeszcze tylko na 40 lat, gazu ziemnego - na 60 lat, węgla - na 200 lat. Dlatego musimy systematycznie zastępować paliwa kopalne energią odnawialną. - Zamiast spalać węgiel - możemy spalać słomę, pędy wierzby, traw, malwy pensylwańskiej czy topinamburu - przekonywali prowadzący seminarium. Z 1 hektara zbiera się średnio 10-20 ton biomasy, czyli równowartość energetyczną 5-10 ton węgla. Już teraz rolnictwo i leśnictwo zbierają w naszym kraju biomasę, która jest równoważna 150 mln ton węgla.
- Unia Europejska zamierza w 2012 roku uzyskiwać 12 procent energii ze źródeł odnawialnych, a w 2020 roku - 25 procent - przypominał Edward Reszkowski, dyrektor Departamentu Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Polska jest i pewnie jeszcze długo będzie daleko w tyle. W 2010 r. mamy uzyskiwać 7,5 proc. energii ze źródeł odnawialnych, a w 2020 r. - 14 procent. Jest to szansa dla rolników, którzy słabsze gleby mogą obsadzić roślinami energetycznymi, na przykład wierzbą energetyczną.
- To nieprawda, że wierzbę wystarczy posadzić na nieużytku, a ona sama rośnie - wyjaśniał rolnikom dr Stolarski. - Wierzba udaje się najlepiej na glebach III i IV klasy, dobrze uprawionych, aluwialnych, czyli w dolinach rzek, na gruntach po użytkach zielonych.
Ponieważ powstaje wiele kotłowni na słomę czy zrębki wierzbowe, rynek biomasy będzie się rozrastał. Kocioł do spalania biomasy ma Elektrociepłownia Świecie, kotłownie opalane słomą ogrzewają Sępólno Krajeńskie i Pruszcz, kotłownia na zrębki pracuje w Więcborku.