Mycie ziemniaków, pietruszki czy marchewki przez hurtowników, zanim warzywa te trafią na sklepowe półki, skraca ich przydatność do spożycia oraz obniża jakość.
Nie rozumiem tego, przecież warzywa powinno myć się tuż przed
przygotowaniem. Marchewka, która była umyta, nie może dłużej poleżeć w domu, bo
zaraz więdnie – mówi jeden z Czytelników Gazety Współczesnej – A co by
było gdybym kupił większą ilość na zimę?
Mamy myte i niemyte
warzywa. Czasami są one poddawane temu zabiegowi, ponieważ tak życzą sobie
właściciele sklepów – mówi Krystyna Zdrawomysław, kierownik białostockiej
Witaminy.
Sprzedawcy w większości sklepów tłumaczą to tym, że ziemniaki, szczególnie
młode, które są niemyte - są po prostu cięższe.
Jeżeli biorę od
hurtownika ziemniaki, które są umyte, to po prostu nie płacę za piach. To samo
jest z klientem - on nie chce płacić za ziemię tylko za towar – mówi jeden
ze sklepikarzy. Okazuje się jednak, że umyte warzywa mają o wiele krótszy
termin przydatności, niż te "brudne” dostarczane do sklepów.
Umyta marchew, pietruszka czy też ziemniaki powinny jak najszybciej trafić
do konsumpcji. Takie warzywo nie nadaje się też do długotrwałego
przechowywania – mówi Alina Maciąg, główny inspektor do spraw ogrodnictwa w
Wojewódzkim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. Niemytą marchew
można przechowywać przez okres od 8-10 miesięcy w temperaturze 0-1 st.
C.
Natomiast umyta może poleżeć najdłużej dwa tygodnie. Później
staje się gorzka, często też zielenieje. To samo dotyczy warzyw pakowanych.
Hurtownik, który to robi powinien uwzględnić to, że po pewnym czasie warzywa te
stają się niesmaczne i nie można nic z nimi zrobić. Nie tylko tracą wartość
handlową, ale i cenne witaminy – mówi Alina Maciąg.