Azjatyccy producenci suszonych pieczarek i przetworów z tych grzybów próbują wyprzeć polskich przedsiębiorców z europejskiego rynku. Zapowiadają się poważne problemy, bo Azjaci są tańsi od nas - twierdzą nasi przedsiębiorcy.
Polskie pieczarki i przetwory z nich to towar ceniony na rynku krajowym i w Europie. Chętnie kupują je w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Austrii, Francji, Szwecji i Włoszech. W 2005 roku na eksport trafiło około 140 tysięcy ton naszych pieczarek, a 58 tysięcy ton na rynek lokalny. Import tych grzybów z Chin może zagrozić naszym producentom. Na rynku rosyjskim i niemieckim już pojawiły się przetwory z chińskich pieczarek. Często z ominięciem unijnego prawa.
Zagrożone przetwory
Łukasz Ługowski - współwłaściciel firmy Jantex, dużego producenta i sprzedawcy pieczarek świeżych i suszonych - mówi, że największa konkurencja jest w przypadku grzybów suszonych i mrożonych. - Już teraz nasi zagraniczni odbiorcy suszu ostrzegają nas, że będą korzystać z chińskich produktów, bo są dużo tańsze - martwi się Łukasz Ługowski. Jak tak dalej pójdzie, nasi producenci będą zmuszeni obniżać ceny, chociaż jakość polskich pieczarek jest znacznie wyższa niż importowanych z Azji. Unia Europejska chroni swój rynek przed tanią konkurencją z Chin, ale ochrona ta nie jest szczególnie skuteczna. Tamtejsi producenci mogą co roku sprzedać we Wspólnocie 32,5 tysiąca ton pieczarek. - Niestety, pieczarki jako półprodukt, z dodatkiem octu, docierają do Europy poza limitami. Trafiają na nasz kontynent głównie przez Włochy i Hiszpanię - mówiKrystian Szudyga, prezes Stowarzyszenia Branży Grzybów Uprawnych.
Trzeba zmierzyć się z konkurentem
Na razie świeże pieczarki z Chin nie zawojują europejskiego rynku. Ale tylko do momentu, w którym nie zostanie wymyślona jakaś nowa technologia, która przedłuży okres przydatności tych grzybów do spożycia choćby o jeden dzień.
- Transport pieczarek do Anglii trwa dwa dni. W tym czasie część grzybów psuje się albo zostaje zniszczona i nie może trafić do odbiorcy - mówi Michał Maślanka, kierownik produkcji w firmie Pieczarki Kołaciński, która od 17 lat produkuje świeże pieczarki. Potwierdzają to także inni producenci.
- Odległość z Chin do Europy jest duża i nie ma szans, żeby te grzyby przyjechały na Stary Kontynent i nadawały się do jedzenia - mówią. Krystian Szudyga uważa, że chińskie pieczarki w słoikach są dobrej jakości. Docierają do nas z certyfikatami i są tańsze, bo ich produkcja jest mniej kosztowna.
- Nie przewalczymy tego. Musimy stanąć do konkurencji. Takie są prawa rynku - dodaje prezes Szudyga. Dla polskich producentów pieczarek ważne jest, żeby na rynek nie trafiały te spoza kontyngentu.
Chiny wykorzystują embargo na eksport z Polski do Rosji, gdzie od ponad trzech miesięcy nie możemy wysyłać owoców i warzyw. - A to przecież też nasz rynek zbytu - mówi prezes Szudyga. Ale problem jest szerszy, nie dotyczy tylko pieczarek. Latem, także i na polskim rynku musieliśmy się zmierzyć z chińskimi truskawkami. Cena tych owoców spadała wtedy nawet do złotówki za kilogram. Polskim plantatorom nie opłacało sięzatrudniać zbieraczy i owoce gniły. Inne kraje też próbują sprzedawać u nas produkty, które są naszą specjalnością.
W polskich sklepach są holenderskie truskawki, a w grudniu można było kupić czeskie karpie.