W najtrudniejszej sytuacji są mleczarnie. W ubiegłym roku inspekcja weterynaryjna skontrolowała wszystkie zakłady i określiła, co mają robić, by sprostać unijnym wymogom. Już dziś jednak wiadomo, że część z nich nie ma szans i niektóre upadną. Wobec zakładów mleczarskich stosuje się wyjątkowo rygorystyczne przepisy, bo mleko psuje się bardzo szybko. Jeśli zatem zakład w wyznaczonym mu okresie dostosowawczym odpowiednio nie zmodernizuje się, nie będzie mógł sprzedawać produktów ani na rynki wspólnoty, ani do polskich sklepów.
W Małopolsce - oraz na Podkarpaciu, które również zostanie pominięte przez unijnych inspektorów - sytuacja jest szczególnie trudna z uwagi na duże rozdrobnienie gospodarstw rolnych i trudności z pozyskaniem odpowiedniej ilości mleka wysokiej jakości. Dla porównania: wszystkie mleczarnie w Małopolsce - gdzie rolnicy hodują po 2 - 3 krowy - skupują w sumie około 700 tys. litrów mleka dziennie, natomiast tylko jeden zakład mleczarski w Grajewie (woj. podlaskie)- gdzie rolnicy hodują po kilkadziesiąt sztuk bydła - przerabia codziennie 1 mln litrów mleka!
Żadna z 28 małopolskich mleczarń nie znalazła się dotąd w grupie A - czyli wśród tych, którzy spełnili już warunki stawiane przez UE. W grupie B1 - czyli w tej, gdzie trzeba dostosować zakłady do warunków unijnych w terminie do maja tego roku - jest 13 zakładów. W grupie B2 jest natomiast 11 mleczarń; są to zakłady, które uzyskały zgodę Komisji Europejskiej na okres dostosowawczy, czyli modernizację do końca 2006 r. Do tego czasu będą one produkować wyroby mleczarskie, ale mogą sprzedawać je tylko w polskich sklepach, z odpowiednim oznakowaniem (od maja tego roku) informującym, że nie spełniają norm UE. Jeśli jednak do końca 2006 r. nie zdołają dostosować się do unijnych norm, zostaną nieodwołalnie zlikwidowane. Z przywileju okresu przejściowego prawdopodobnie skorzystają również mleczarnie z grupy B1, jeżeli nie zdążą zmodernizować się do maja 2004 r.
Niektóre małopolskie mleczarnie już złożyły broń, ale większość walczy. Spore szanse ma np. Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska "Wadmlek" w Wadowicach, która - jak podkreśla prezes Krzysztof Morawiec - z końcem ubiegłego roku skończyła spłacać kredyt na remont kotłowni i wkrótce zacznie starać się o unijne fundusze na dalszą modernizację, na którą ma czas do końca 2006 r.
Dr Krzysztof Ankiewcz, wojewódzki lekarz weterynarii w Małopolsce, otrzymał informację, że w województwach małopolskim i podkarpackim Komisja Europejska nie będzie na razie kontrolowała żadnych zakładów mleczarskich. Co to oznacza? Dr Ankiewicz uchyla się od komentarza. Można jednak przypuszczać, że w tej sytuacji nawet najlepiej zmodernizowane już zakłady mogą nie uzyskać od maja tego roku wstępu na unijne rynki.