Po rezygnacji szefa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa system IACS, który ma odpowiadać za unijne dopłaty dla rolników, znalazł się w stanie krytycznym. Istnieje zagrożenie, że nie zdążymy wprowadzić go na czas, a wtedy pieniądze z Brukseli na polską wieś nie dotrą. Czas to pieniądz, ale nie dla Agencji.
Opóźnienia istnieją zarówno we wdrażaniu Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (tzw. IACS), jak i w dostosowaniu agencji płatniczej do wymogów związanych z rozdziałem dotacji rolnych. Nie wiadomo nawet, jakie instytucje będą zaangażowane do obsługi dopłat. Poprzednie kierownictwo stworzyło biura terenowe Agencji w każdym powiecie. Teraz jednak Agencja przymierza się do likwidacji biur terenowych, chcąc, by przyjmowaniem wniosków o dopłaty dla rolników zajęły się gminy. ARiMR uzasadnia tę propozycję troską o rolników, którym bliżej jest do urzędu gminy niż do powiatu. Gminy widzą ten problem inaczej: bałagan z dopłatami sięgnął dna. W powiatach powstało ponad 200 dodatkowych oddziałów. Obecnie ARiMR rozważa możliwość likwidacji około 100 z 315 biur terenowych. Ani słowem nie wspomina się jednak o pieniądzach dla gmin na nowe zadania i obowiązki.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wystąpiła z propozycją, aby przyjmowaniem wniosków o dopłaty bezpośrednie dla rolników zajęły się gminy. Niektóre gminy otrzymały już od ARiMR oficjalne pisma w tej sprawie.
Część samorządów sceptycznie odnosi się do propozycji ARiMR.
Jednostką odpowiedzialną za realizację dopłat bezpośrednich jest ARiMR i to ona otrzymała środki finansowe, aby skutecznie przygotować się do realizacji wspomnianego zadania. Wraz ze zleceniem dodatkowego zadania gminom należałoby, zgodnie z konstytucją, przekazać i zabezpieczyć odpowiednie środki. Tymczasem na zadania związane z obsługą wniosków mamy nie dostawać pieniędzy – mówi zastępca wójta gminy Wohyń (woj. lubelskie) Robert Gmitruczuk.
Podobne zdanie ma burmistrz gminy Drohiczyn (woj. podlaskie) Wojciech Borzym.
Z jednej strony pomysł nie jest zły, bo przyjmowanie wniosków odbywałoby się bliżej rolnika. Gmina powinna jednak dostać na to przedsięwzięcie zagwarantowane ustawowo fundusze. Obawiam się jednej rzeczy: zlikwidowane zostaną biura powiatowe ARiMR, a gminy wezmą ich zadania na swoje barki – podkreśla burmistrz.