Komisja Europejska ustaliła limity połowowe ryb na Bałtyku, obowiązujące w przyszłym roku. Polscy rybacy będą mogli odłowić 13 tys. ton dorszy, o trzy tysiące mniej niż w br. Więcej możemy łowić śledzi i szprotów - podaje "Głos Szczeciński".
W trakcie negocjacji Bałtyk podzielono na dwie strefy połowowe: wschodnią (tam głównie łowią Polacy) i zachodnią. Wprowadzono też na wschodnim Bałtyku aż 4,5-miesięczny okres ochronny dla połowów dorszy. Po stronie zachodniej okres ochronny trwa tylko dwa miesiące.
Rybacy są oburzeni i zaniepokojeni informacjami jakie dotarły do nich z Brukseli, pisze gazeta. - Unia nas oszukała, a rząd nas zdradza - uważa Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich. - W traktacie akcesyjnym nie było mowy o podziale Bałtyku. Polskich rybaków nie stać na przestój połowowy przez ponad cztery miesiące. Rybacy duńscy i niemieccy w okresach ochronnych otrzymują pomoc od samorządów. U nas czegoś takiego nie ma.
Rybacy twierdzą, że Bruksela robi wszystko, by przyspieszyli decyzje o złomowaniu kutrów. - Limity połowowe maleją od kilku lat - denerwuje się rybak Jacek Kseń. - Sądziliśmy, że przyszłoroczne będą na tym samym poziomie i ci rybacy, którzy pozostaną w rybołówstwie skorzystają. Tymczasem ubywa rybaków i ubywa ryb do złowienia.