Ptak_Waw_CTR_2024

Rozmowy rolne z UE pod szlifierką

24 września 2002

Gazeta Wyborcza" dotarła do projektu odpowiedzi Polski na wspólne stanowisko Unii Europejskiej z 20 czerwca dotyczące warunków dla polskiego rolnictwa. Na razie zaakceptowali go czterej ministrowie: rolnictwa, finansów, spraw zagranicznych i do spraw europejskich.

Jeśli chodzi o polskie stanowisko negocjacyjne, to chcemy od Unii : prawa do podwyższenia dopłat bezpośrednich dla rolników z budżetu krajowego i pieniędzy unijnych, prawa do  wprowadzenia ceł na niektóre artykuły rolne i większych limitów produkcji rolnej.

Projekt – zgodnie z zaleceniem rządu – miał być gotowy na 21 września. I był, tyle tylko, że jeszcze w poniedziałek trwało szlifowanie dokumentu. Gabinet wbrew wcześniejszym planom we wtorek się nim nie zajmie. Stanowisko rolne jest gotowe na takim poziomie, na jakim miało być. We wtorek raczej nie będzie omawiane. Powinni zapoznać się z nim jeszcze inni ministrowie – powiedziała minister ds. europejskich Danuta Hübner.

Sprawa jest skomplikowana. Polska stara się odpowiedzieć na stanowisko Unii w sprawie warunków wejścia do UE dla naszych rolników, ale Unia na razie żadnych konkretnych liczb nie podała. To tylko Komisja Europejska zaproponowała krajom kandydackim 25-proc. dopłaty w pierwszym roku członkostwa i ich stopniowy wzrost przez dziesięć lat aż do osiągnięcia 100 proc. W naszym stanowisku nie odnosimy się więc do długości tego okresu przejściowego, skoro oficjalnie go nie ma, ani do 25-proc. dopłat (zamiast tego używamy sformułowania o warunkach równej konkurencji).

Ostatecznie – mimo dyplomatycznych wygibasów – z dokumentu jasno wynika, że gotowi jesteśmy zaakceptować przejściowo niższe dopłaty bezpośrednie do produkcji rolnej. Ale pod trzema warunkami (stopniowo wprowadzanymi, czyli jeśli pierwszy nie wystarczy, sięgamy po następny itd.).

Polska chce zagwarantować sobie prawo do wspierania dopłat środkami z budżetu krajowego. Dostaliby je rolnicy, których najbardziej uderzy po kieszeni otwarcie granic – producenci pszenicy, jęczmienia, żyta, rzepaku, tytoniu i chmielu. Strona polska zaznacza, że możliwości takiego uzupełniania finansowego z krajowego budżetu będą w pierwszych latach członkostwa w Unii bardzo ograniczone m.in. z powodu konieczności współfinansowania unijnych funduszy strukturalnych, dostosowań instytucjonalnych do norm UE i wspierania wielu sektorów gospodarczych ("plan Kołodki").

Dlatego – zwłaszcza jeśli okaże się, że mamy płacić pełną składkę do budżetu UE – będziemy musieli sięgnąć do drugiego sposobu wspomagania rolników. Chodzi o zgodę na przesunięcie 60 proc. unijnych pieniędzy przeznaczonych na rozwój wsi na podwyższenie dopłat bezpośrednich (na lata 2004-06 UE przewiduje na ten cel 2,5 mld euro).

Co jeśli takie wsparcie nie złagodzi naszym rolnikom strat – wynikłych ze spodziewanych po wejściu do Unii spadków cen produktów rolnych – "w wystarczającym stopniu"? Polska chce mieć możliwość wprowadzenia "na okres przejściowy" ochrony celnej niektórych towarów rolnych. Chodzi o zboża, przetwory zbożowe, rzepak, olej rzepakowy, chmiel, tytoń i wyroby tytoniowe. Co roku zwiększany byłby bezcłowy kontyngent na te towary – począwszy od poziomu, jaki byłby na dzień przed wejściem Polski do UE.

Dokument nie przesądza o wyborze sytemu stosowania dopłat do produkcji rolnej. W grę wchodzi system standardowy (wysokość dopłat uzależniona jest od wielkości produkcji określonych towarów) albo uproszczony (naliczanie subsydiów każdemu od hektara, niezależnie do rodzaju produkcji).

Do 31 czerwca 2003 r. Polska ma poinformować Brukselę, który z systemów – standardowy czy uproszczony – zostanie przyjęty przez nasz rząd.

Polska nie zgadza się także na przyjęcie limitów produkcji, jakie zaproponowała nam Unia. Zostały one stworzone na podstawie danych o produkcji z lat 1995-99, a w tym okresie mieliśmy regres w rolnictwie. Z projektu wynika, że wnosimy o podwyższenie tzw. plonu referencyjnego dla zbóż (na jego podstawie liczy się dopłaty dla rolników w systemie standardowym) – z 2,94 t/ha, jaki proponuje Bruksela, do 3,61 t/ha. Jeśli nie uda się teraz Unii do tego przekonać, Polska chce sobie zagwarantować prawo do negocjowania plonu już po wejściu do niej. Polska wnioskuje ponadto o zwiększenie limitów produkcji skrobi ziemniaczanej z 90 tys. ton, jakie przyznaje nam Unia, do 242 tys. ton. A to dlatego, że jesteśmy "potentatem ziemniaczanym w Europie" (produkujemy więcej niż połowę skrobi, jaką wytwarza się w całej Unii).

Polska nie zgadza się też na proponowane przez UE limity mleka. W tej chwili ok. 25 proc. produkowanego u nas mleka nie trafia na rynek, tylko jest spożywane w małych wiejskich gospodarstwach. Tego Unia, ustalając limit, nie brała pod uwagę (w Danii takie spożycie to 0,1 proc. produkowanego mleka). W miarę jak będą wypadać małe gospodarstwa , gwałtownie będzie rosła liczba konsumentów chętnych do kupowania mleka w sklepach. Przyznane przez Unię limity nie wystarczą więc na pokrycie krajowego zapotrzebowania.

Ponadto Polska ma wystąpić o okres przejściowy (do czasu objęcia polskich rolników pełnymi dopłatami bezpośrednimi) na utrzymanie obecnych stawek VAT w rolnictwie. Podstawowe środki produkcji rolnej, m.in. nawozy, pestycydy, pasze przemysłowe, ciągniki i maszyny rolnicze, mają zachować zerową stawkę, produkty rolne nieprzetworzone i przetworzone – 3-proc.

Wzrost stawek VAT do poziomu 7 proc. na środki do produkcji i do 22 proc. na ciągniki i maszyny rolnicze – jak jest w Unii – według dokumentu spowoduje wzrost cen produkcji.


POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę