Polscy negocjatorzy spotkają się dzisiaj z przedstawicielami przewodniczącej UE Danii i Komisji Europejskiej na nieformalnym, trzygodzinnym spotkaniu konsultacyjnym zapoczątkowującym ostatni etap negocjacji członkowskich.
Dyplomaci unijni nazwali tę formę konsultacji "konfesjonałem". Negocjatorzy z 10 krajów kandydujących, mających przystąpić do Unii Europejskiej w 2004 roku, są bowiem od ubiegłego wtorku kolejno przyjmowani przez reprezentantów Danii i Komisji, żeby "wyspowiadać się z tego, co ich najbardziej boli". Celem jest określenie priorytetów końcowej fazy rokowań, które mają się zakończyć na szczycie w Kopenhadze 12-13 grudnia.
Zdaniem jednego z dyplomatów UE, kandydaci znają już ofertę na pierwsze trzy lata członkostwa, uzgodnioną 25 października na szczycie w Brukseli. Zapraszamy ich teraz do urealnienia własnych postulatów – powiedział. Przytoczył przy tym słowa premiera Danii Andersa Fogha Rasmussena wypowiedziane w czasie miniszczytu z krajami kandydującymi 28 października w Kopenhadze: "Pole manewru jest ograniczone"
Dlatego reprezentujący Danię jej stały przedstawiciel w Unii, ambasador Poul Skytte Christoffersen i szef Dyrekcji Generalnej ds. Poszerzenia w Komisji Europejskiej Eneko Landaburu nie kryją, że część ponawianych przez kraje kandydujące postulatów jest niemożliwa do spełnienia. Przykładem nierealnego czy też niemożliwego postulatu, podawanym często przez unijnych dyplomatów, jest skrócenie okresu dochodzenia do pełnych dopłat bezpośrednich dla rolników z dziewięciu do trzech lat, to znaczy do końca okresu obowiązywania obecnych planów budżetowych Unii (do końca 2006 roku).
Nawet źródła zbliżone do polskich negocjatorów przyznają, że nie widzą szansy na poprawienie unijnej oferty w większym stopniu niż podniesienie pułapu dopłat w pierwszym roku z proponowanych przez Unię 25 proc. do 30 proc. i skrócenie okresu osiągnięcia pełnych dopłat do 5-7 lat.
.png)
Zaloguj przez Facebook
