Polska może mieć o wiele mocniejszą pozycję w Radzie Unii Europejskiej, niż dawał jej system nicejski - pisze brukselski korespondent "Rzeczpospolitej" Jędrzej Bielecki, powołując się na wysokiej rangi dyplomatów unijnych.
Nowa formuła - według tych źródeł - przewiduje, że w głosowaniach Polska może mieć aż połowę głosów niezbędnych do ewentualnego odrzucenia unijnego prawa.
Tymczasem Traktat Nicejski daje nam tylko jedną czwartą głosów potrzebnych do zablokowania decyzji, a według dotychczasowego projektu konstytucji europejskiej tych głosów Polska miała otrzymać jeszcze mniej.
Na opracowywanym w poufnych rozmowach porozumieniu wraz z Polską ma zyskać Hiszpania. Według cytowanych przez Bieleckiego unijnych dyplomatów, ten ukłon w stronę Warszawy i Madrytu spowodowała głównie przeprowadzona w Paryżu i Berlinie analiza sytuacji politycznej w Polsce.
Francuzi i Niemcy uznali, że rozwiązanie niekorzystne dla Polski nie uzyska poparcia dwóch trzecich posłów w naszym Sejmie, co zablokuje wprowadzenie całej unijnej konstytucji - twierdzi brukselski korespondent "Rzeczpospolitej".